Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    70
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    209

"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia


alice

482 wyświetleń

12.02.2004

 


Wczoraj dogadywaliśmy wstępnie szczegóły sprzedaży mieszkania z przyszłymi nabywcami. Tu warto napisać pewne wyjaśnienie. Nasze dotychczasowe lokum obciążone jest w części hipoteką i to przeliczaną z euro. Kurs jak wiadomo jest zniechęcający do wcześniejszej spłaty. Przynajmniej w krótkoterminowej perspektywie. Ale mamy rozwiązanie, które podrzucił zresztą doradca z banku.

 


Możemy na czas budowy przenieść hipotekę na dom teściów, a potem na nasz własny. Rodzice Kasi wyrazili już zgodę. Bierzemy się więc za kolekcjonowanie odpowiednich papierków. Zaletą takiego rozwiązania - jeśli oczywiście zaakceptuje je ostatecznie bank - jest to, że kasę za mieszkanie otrzymujemy do ręki. Tyle, że potem może być już ciężko - jak zaistnieje taka potrzeba - podwyższyć wartość kredytu.

 


Inną alternatywą, mało kuszącą z uwagi na silne euro, jest spłata obecnego zadłużenia (kilka tysięcy w plecy) i znalezienie banku, który udzieliłby nam kredytu budowlano-hipotecznego na korzystniejszych niż obecnie warunkach (np. we frankach szwajcarskich). Przeraża mnie jednak kolejne zbieranie potrzebnych dokumentów i ryzyko, że bank nie będzie jednak chciał nas finansować, mimo, że za własne środki mielibyśmy większość stanu surowego

 

 


W sobotę mamy podpisać wstępną umowę sprzedaży mieszkania. Problem w tym, że nie wiemy na razie kiedy otrzymamy kasę, bo nasi kontrahenci muszą wpierw sprzedać swoje mieszkanie. Mają jednak o połowę mniejsze od naszego to powinno być łatwiej. Bierzemy na razie 10-proc. zaliczki, drugie 10 proc. do końca marca, a do końca kwietnia reszta.

 

 


13.02.2004 (piątek :))

 


Uff, ciężkie mieliśmy wczoraj popołudnie. Negocjowaliśmy - właściwie to żona - warunki z dwoma ekipami. No i osiołkowi w żłoby dano. Oferty cenowo są porównywalne, tylko te szczegóły.

 


Pierwsza ekipa (A) robociznę wyceniła na 40 tys.+VAT. Druga (B) na 45 tys. brutto. Z tym, że pierwsza robi stan surowy z więźbą i ogrodzeniem, zaś druga bez ogrodzenia, ale za to z docelowym pokryciem dachu. Do tego, w przypadku ekipy A, nie jest przewidziany stały pobyt na budowie któregoś z robotników, drudzy natomiast będą mieli postawiony własny kontener i będą mogli przy okazji pilnować terenu.

 


Biorąc pod uwagę czysto ekonomiczne względy, bardziej mnie kusi ekipa B. Ogrodzenie, a właściwie jego namiastkę mogę zrobić razem z teściem własnym sumptem. Natomiast położenia dachu nie podjąłbym się za żadne skarby

 

 


Przy okazji, szef ekipy B zasugerował, żeby zapytać się kierownika budowy i projektanta, czy zamiast ścian z bloczków betonowych nie zrobić wylewanych fundamentów żelbetowych. Jego zdaniem, koszt robocizny byłby w takim przypadku o 5 tys. niższy, zaś oszczędności materiałowe wyniosłyby około 10 tys. Nie w kij dmuchał

 


Na razie biorę się do lektury forum w tym temacie. W weekend postaram się podpytać naszego kierownika. Jeden z kolegów z pracy ma coś takiego i chwali sobie to rozwiązanie. Jeżeli faktycznie nie wpłynie to na jakość budowy i przyszłą eksploatację to czemu nie? Muszę mieć jednak pewność na 100-proc., że podejmiemy prawidłową decyzję. Jak mam później żałować i mieć problemy z domem, to mam gdzieś takie oszczędności.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...