"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
Dobra, schodzimy na ziemię
Jak to zwykle bywa, mieliśmy wybrać pomiędzy wcześniej opisanymi dwoma ekipami, a tu nagle dostajemy informację od najwcześniejszej brygady murarzy, że są skłonni do negocjacji. Robię wypad z ich szefem na działkę i schodzimy z ceną o jakieś 10 proc. Deklaruje na dodatek, że na własną rękę załatwi też coś do zamieszkania dla pracowników.
Brzmi to już interesująco. To jednak nie koniec niespodzianek. Teściu jeżdżąc do siebie na działkę bierze dla nas namiary na kolejną ekipę. Szybka telekonferencja przeprowadzona przez Kaśkę i jesteśmy (a właściwie to ona) umówieni na rekonesans. Robotnicy, to pseudo górale spod Rabki (znowu niemal moi krajanie)
Po obejrzeniu ich dotychczasowych dokonań i rozmowie z inwestorami korzystającymi z ich usług (bardzo pochlebne opinie) ekipa przechodzi do decydującej rozgrywki. Oferta cenowa jest na tyle atrakcyjna, że już na dzień dobry wydają się być zwycięzcami tego swoistego turnieju. Praktycznie 15 proc. taniej niż oferty ekip z okolicy (to już dobry piec do kotłowni) za ten sam zakres prac (stan surowy z więźbą i pełnym deskowaniem).
Co prawda jedna z ekip oferowała położenie "normalnego" dachu, co dałoby niewielką oszczędność w stosunku do naszych górali + praca dekarzy, ale spotkaliśmy się z zastrzeżeniami co do jakości ich usługi. Woleliśmy nie ryzykować. Na dodatek kierownik budowy ocenił pomysł ich szefa w kwestii lanych fundamentów jako typowe pójście na łatwiznę i sugeruje wykluczenie ich z rozgrywki. Mamy więc około 2 tygodni na przemyślenie plusów i minusów wszystkich ekip. Musimy zdecydować się do końca lutego
W międzyczasie podpisujemy umowę z Zakładem Energetycznym i wpłacamy zaliczkę. W dosyć spektakularny sposób dyskutujemy z żoną kwestię wyglądu jednej z dolnych łazienek.
Czy dla naszej Alusi ma być oddzielna umywalka? - co z nią zrobić jak dorośnie?
Nie wiem jakim cudem, ale udaje się mojej niezmordowanej małżonce na powierzchni 2 razy większej od naszej obecnej dużej łazienki, umieścić tyle rzeczy, że nie będzie się jak ruszyć (kłania się wątek z forum – "Ratujcie mnie przed żoną") Zawieszamy na jakiś czas broń
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia