"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
Sobota.
Od 7.30 jestem na działce bo ma być nasza ekipa budowlana, facet od studni i geodeta po kasę. Jak zwykle w takich sytuacjach marzenia o logicznym zgraniu tego wszystkiego z miejsca biorą w łeb Wpierw okazuje się, że to ja muszę pojechać po budowlańców (biedaczki boją się, że nie trafią), a potem dostaję telefon, że studniarz się spóźni. No to wymarzłem w samochodzie, bo musiałem poczekać na geodetę. Ten był punktualny - miał wszak zainkasować kasę. Oczywiście, wbrew wskazówkom naszego kierownika budowy, nie pozaznaczał gwoździem na palikach dokładnych punktów budynku. Stwierdził, że są to środki palików i pojechał.
Zaraz po jego odjeździe pojawiła się ekipa studniarzy i raźno zabrała się do roboty. I - ubiegając fakty - bardzo sprawnie im to poszło. W ciągu 3 godzin wywiercili studnie (na 13 metrów) i podłączyli pompę, którą zgodnie z ich sugestiami w międzyczasie zakupiłem w ramach promocji w Castoramie za jedyne 247 zł. Aż serce rosło patrząc na fontannę wody wydobywającej się z pompy. (znowu nie zrobiłem zdjęcia - . Szczerze mówiąc, pozory strasznie mylą. Jak podjechali na działkę to patrząc na ich facjaty myślałem, że zjechała banda jakichś meneli. A tu proszę, nie dość że obyło się bez jakichkolwiek zgrzytów, to szef okazał się doktorem hydrologii. Pełen profesjonalizm
Po zabraniu szefa ekipy budowlanej, w drodze na działce zahaczyliśmy o pobliski tartak by kupić deski. Jak na warunki warszawskie było dosyć "tanio". Fakt, że nie potrzeba nam było nic specjalnego. Koło południa nastąpiła pierwsza konfrontacja pomiędzy kierownikiem budowy a ekipą. Chyba zdała test, bo kierownik był dosyć zadowolony. Dostało się za to geodecie. Przyjeżdżał jeszcze raz robić pomiary, bo okazało się, że miał wyznaczyć nie obrys budynku, ale z dokładnością do milimetra osie ław fundamentowych. Najgorsze jest to, że geodeta jest mężem koleżanki szkolnej mojej małżonki. Jak ja nie lubię takich sytuacji.
http://www.republika.pl/tadeo_s/images/Dom/Kierownik.jpg
Wejście smoka, czyli nasz kierownik bierze się do roboty
Mimo tych problemów, ekipa wzięła się raźno do roboty. W pięć minut zbili bramę wjazdową, zawiesili tablicę informacyjną i żyłkami pozaznaczali przebieg ław fundamentowych. Na weekend dostaliśmy od kierownika do przemyślenia kwestię jak wysoko nad obecną powierzchnią działki ma być poziom zerowy. Musimy uwzględnić ewentualne – w przyszłości – podniesienie drogi. To o tyle ważne, żeby później nie zalewało nam działki. Sugerowana przez kierownika wysokość “0” wydaje się strasznie zawyżona, ale to chyba zbyt subiektywne odczucie, nie biorące pod uwagę późniejszego nadsypanie gruntu.
http://www.republika.pl/tadeo_s/images/Dom/Poziom0.jpg
Którą kreseczkę wybrać?
Niestety, siatka którą mieliśmy pożyczyć na dokończenie ogrodzenia po naocznym sprawdzeniu okazuje się przerdzewiałą kupą drutów Musimy więc dokupić brakujące 20 m.
Na tym kończymy pracowitą sobotę. A nie -zapomniałbym. Uczciliśmy rozpoczęcie prac "małą butelką wina musującego", ale z powodu zmęczenia, nie mieliśmy nawet sił cieszyć się za bardzo z tego powodu
Okradzeni z godzimy snu (cholerna zmiana czasu) w niedzielę rozpoczęliśmy nowy etap naszego życia od dokupienia siatki. Udało się nabyć w Leroy Merlin w promocji jeszcze po starej cenie 25mb zielonego poskręcanego w oczka drutu :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia