"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
26.04 (poniedziałek)
Na budowę trafia pierwsza partia pustaków i prace znowu nabierają tempa. Murarką zajmują się na razie tylko 2-3 osoby, reszta ekipy kończy wylewki u poprzedniego inwestora, który polecał nam “naszych” górali. Ale i tak szybkość prac wydaje się imponująca.
28.04 (środa)
Oficjalnie, w majestacie obowiązującego prawa reprezentowanego przez notariusza podpisujemy się pod aktem notarialnym sprzedaży naszego mieszkania. To co miało zająć maksymalnie godzinę przeciągnęło się o kolejne 2, a tylko dlatego, że akt był spisywany niejako pod bank, który wpierw kredytował nas, a następnie przyszłych właścicieli lokalu. I tak możemy mówić o szczęściu, gdyż jeszcze dzień wcześniej, kancelaria notarialna twierdziła, że nie będzie firmować aktu z aneksami jakich zażyczył sobie bank
Ostatecznie zostały one nieco zmodyfikowane, tak że i bank był syty i notariusz zadowolony z końcowego efektu. Żal tylko ludzi, którzy po nas mieli podpisywać swoje akty, na dzień dobry mieli po 2 godziny spóźnienia.
Teraz tylko musimy poczekać na końcowe rozliczenie z banku – z nowymi właścicielami już uregulowaliśmy rachunki.
Ja wracam na Strumykową dalej pakować, a Kasia z Alą spędzają już pierwszą noc u teściów. Z córeczką zobaczę się dopiero w sobotę
29.04-31.04
Tu mógłbym opisać kilka ciekawostek związanych z przeprowadzką, pracami od 6 rano do 1-2 w nocy, demontażem całej kuchni itd. itp., ale paść by musiało zbyt wiele niecenzuralnych słów, więc pozwolicie, że poprzestanę tylko na....
”Ja P*******!!!!! UDAŁO SIĘ!!!!”
1.05 (sobota)
Zdajemy klucze, żegnamy się z sąsiadami oraz naszym mieszkankiem i jedziemy na nasze czasowe miejsce pobytu. Długi majowy weekend upływa na rozpakowywaniu rzeczy i asymilacji z nowym otoczeniem. Na budowie kilkudniowa przerwa, gdyż większość ekipy wyjeżdża do swoich rodzinnych domów. Na posterunku pozostaje tylko pan Władek, który ma pilnować placu i trochę podmurować.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia