"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
5.05 (środa)
Tak jak poprzedni dzień minął nam w minorowych nastrojach, tak ten był zgoła odmienny
Moja nieoceniona, twarda jak skała i nieustępliwa w negocjacjach małżonka przeprowadziła ostrą dyskusję z panem Stasiem – szefem ekipy. Zauważone do tej pory błędy mają być poprawione. Jak się inaczej nie da i będzie trzeba rozebrać ścianki, to zrobią to na własny koszt. Otwory mają trzymać wymiar.
Dochodzimy też do kompromisu w kwestii wspomnianej nieszczęsnej posadzki w kotłowni. Jej poziom zostawiamy jak jest i przestawiamy drzwi do wiatrołapu. W sumie, po sugestiach kierownika budowy dochodzimy do wniosku, że może i tak jest lepiej. Do kotłowni, gdzie przewidziana jest też pralnia, nie trzeba będzie przechodzić przez zimny garaż. No i będzie zdecydowanie bliżej
Szef wykonawców zobowiązuje się także do pilnowania, by nie było żadnego pijaństwa na budowie. Chyba bierze do siebie groźbę rozwiązania umowy, bo jak pokazują kolejne dni, da się pracować niemal bezproblemowo
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia