"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
24.07 (sobota)
Nie ma chwili odpoczynku i kolejna sobota nie odbiega od poprzednich, czyli budowa. Przyjeżdża ekipa od układania dachów – 5 facetów, którzy zaczęli pracę od sprawdzenia więźby. Stwierdzili, że jest bardzo mocna i bardzo dobrze ułożona – co ponoć dosyć rzadko się zdarza. Przynajmniej jeden problem z głowy. Szybko przechodzą do konkretów i biorą się za układanie folii wysokoparoprzepuszczalnej – Aqua Protect Light, na którą nabijane są kontrłaty i łaty. Tradycji musi się stać zadość - oczywiście musi popadać, praca jest przez to spowolniona, bo ekipa musi co jakiś czas chować się przed wodą. Przez niecałą dniówkę zakrywają część więźby nad salonem i garażem.
http://www.republika.pl/tadeo_s/images/Dom/dach-folia.JPG
Tu już nie będzie kapać
25.07 (niedziela)
Uff, budowa potrafi doprowadzić do białej gorączki. A poszło o wystrój dolnej łazienki. Zaczęło się niewinnie. Usłyszałem, że nie wykazuję chęci pracy koncepcyjnej. Siadłem więc i nasmarowałem swoje wyobrażenie łazienki. Na moje nieszczęście, diametralnie różniło się od projektu mojej połowicy. Dostałem więc natychmiastową reprymendę, że zawsze muszę krytykować jej projekty i wszystko przewracam do góry nogami. I tak źle i tak niedobrze. Bądź tu człowieku mądry.
W minorowych nastrojach udaliśmy się na działkę by pomiędzy realnymi ścianami porozmieszczać: wannę z natryskiem, kibelek, bidecik, szafkę z umywalką, słupek wysoki, szafkę dolną, szafkę górną, lustro, grzejnik elektryczny, wieszak na ręczniki....Dużo tego, żałujemy, że dolna łazienka nie jest dłuższa lub szersza o pół metra. Na podłodze wyrysowywaliśmy cegłą zasięg poszczególnych składowych łazienki. Doszliśmy w końcu do kompromisu, ale było naprawdę gorąco. Dobrze, że takie dni nie zdarzają się zbyt często
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia