"Bziabzia" czyli Alice realizuje marzenia
30-31.08 (poniedziałek-wtorek)
Poniedziałkowym rankiem dostajemy telefon, że na budowie nie ma prądu. Tynkarze stoją z agregatem i muszą znaleźć sobie inne zajęcie. Łatają wiec dziury, malują – lakierują wystające gdzie niegdzie części metalowe co by nie rdzewiały i brudziły od spodu tynki.
Okazuje się, ze poszedł bezpiecznik w skrzynce przyłączeniowej, do której klucze posiada jedynie Zakład Energetyczny. A ten nie spieszył się z interwencją i na działkę wóz naprawczy dojechał dopiero po 14-tej. Wyjaśniło się wtedy, że winę za zaistniałą sytuację ponoszą tynkarze, ponieważ w ich agregacie zepsuł się włącznik, który powodował zwarcie. Prawdziwa praca zaczyna się więc dopiero po południu.
Kolejny dzień nie wnosi nic nowego, oprócz otynkowania kolejnych pomieszczeń, w tym salonu. Biel tynków aż kuje w oczy.
Zmuszony jestem dowieźć na budowę kilka worków wapna, dla ekipy która tynkuje nam pomieszczenia gospodarcze, łazienki i kuchnię. Udaję się do nowej hurtowni pomiędzy Jabłonną a Chotomowem. Ceny mają znacznie atrakcyjniejsze od naszego dotychczasowego dostarczyciela materiałów budowlanych. Mieliśmy nadzieję, że również w przypadku cegły klinkierowej będą w stanie nas uszczęśliwić, ale mają z wybranego przez nas modelu Cosmo tylko drugi gatunek – co by to nie miało znaczyć. Szkoda, bo transport byłby pewnie gratis.
Zdynamizowała się sprawa zakupu szamba. Są chętni do współudziału w kosztach dowozu w interesującym nas terminie. Chyba jednak nie będziemy czekać, by zrobić od razu dwa wykopy pod szambo i zbiornik na gaz.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia