No wreszcie!!!
Przeczytałam poprzedni wpis i wiecie co --- nie chwali się dnia przed zachodem słońca.
Jako , że wczoraj byliśmy na budowie rano, stwierdziliśmy, że popołudniu nie pojedziemy, tylko na następny dzień po pracy czyli dziś.
I jakie było nasze zdziwienie ( fajnie musieliśmy wyglądać) o takie gały wywaliliśmy, gdy okazało się ,że na budowie nie ma nikogo. Nie no był gość który przywiózł nam 10 wywrotek piasku.
I co się okazało? Ano panowie najprawdopodobniej się pokłócili . O co? Myślimy że o alkohol. Pisałam, że jednego przywieżli zalanego i że nie mógł na drugi dzień dojść do siebie. Pewnikiem chciał podleczyć kaca a majster nie pozwolił, to się dwóch uniosło honorem i pojechali autobusem do domu . A majster podobno dziś pojechał po pomoc , bo we dwóch to nie robota.
No i nasza polska rzeczywistość budowlana.
Ale wierzcie mi ubaw mieliśmy po pachy. Po zasłyszanych perypetiach na różnych budowach mamy stosunek humorystyczny. Chociaż pewnie gdyby panowie postawili krzywo to by nas krew zalała.
Nic to. Jutro nasz przyjaciel przywozi namioty szt 2 do obejrzenia i do zakupienia 1 z nich. Także niedługo wakacje a mury niech się pną do góry.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia