Pod dachem, czyli moje niebo, czyli opowiastka strychowa :)
Właśnie mnie tknęła świdrująca, niecierpliwa myśl, że poprzednie zdjęcia mogą zwiastować moją rychłą lub nawet istniejącą chorobę psychiczną, skoro dopatruję się przytulnych, pełnych romantycznej nutki, wnętrz. Toteż chcąc uspokoić wszystkich, że w najbliższym czasie nie wybieram się do Kobierzyna czy Tworek, zamieszczam plan moich włości:
Ponieważ zmuszona siłą wyższą musiałam szukać sąsiada (przy czym owa siła wyższa jest zupełnie prozaiczną sprawą braku szeleszczącej celulozy o nominałach z dwoma zerami co najmniej, w ilościach hurtowych) poniższy kontur przedstawia dwa mieszkania. Mnie najbardziej interesuje ten górny, długi jak wąż boa :)
http://images32.fotosik.pl/8/be8346c2fc771731med.gif
I mały przewodnik po planie: od lewej salon z kominkiem i wyjściem na taras, następnie niewielki gabinet (na obrazku zaaranżowany jako pokój nieposiadanego pacholęcia), po prawej od wejścia serce domu, czyli kuchnia wraz z jadalnym kątem (tutaj precyzuję - kąta jeść nie zamierzam, bo pewnie zbytnio kredowy, ale jeść w nim jak najbardziej) oraz strefa alkowy - łazienka, garderoba i sypialnia.
A teraz wytłumaczenie profetycznej myśli o aranżacji owej rudery na 4 piętrze:
Widok z przyszłego tarasu w zimowych szatkach:
http://images31.fotosik.pl/8/d5485be69f14b652med.gif
Oraz odsłona ogólnoroczna:
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia