Pod dachem, czyli moje niebo, czyli opowiastka strychowa :)
Dziś o moralności Pawlakowo-Kargulowej. Im samoloty latały po niebie, a moim sąsiadom ktoś buduje mieszkanie obok. No bo jak tam może być? To może niech straż miejska sprawdzi czy jest prawo do zajęcia pasa drogowego? Hmm, straż miejska zbolałym głosem informuje, że musieli przyjechać bo było zgłoszenie i zgłasza swojej jednostce, że wszystko w porządku, a nam, że musi nas pouczyć tak na wszelki wypadek, a poza tym to nas rozumie, bo też budują dom. No to jak nie straż, to może protest, że nasi górale weszli na sąsiedni dach? Fakt – weszli, ale dlatego, że trzeba było folię zaciągnąć bo aura nam się zbuntowala i deszczem straszy, a poza tym innej własnej przyjemności w tym nie mieli. Za to widoczną przyjemność mają sąsiedzi by czuć się ważnymi i w ramach konstytucji protestować, a nas pouczać. Duch pedagogiczny w narodzie nie ginie.
Natomiast ja o mało co bym nie zginęła, a raczej nie zeszła na zawał w obliczu kolejnych rewelacji. Pamiętny dzień z przeliczaniem więźby, ustalaniem długości krokwi, konsultacji z cieślami, rozmów z architektem i ślęczenie nad projektem w skali, na tyle skutecznie utkwił mi w głowie, że o północy jestem w stanie recytować poszczególne wymiary belek. Drewno zamówione, przezornie przewymiarowane, spokojnie już leżakuje na strychu, czekając na wykazanie się w roli szkieletu dachu. Cieśle przymierzają się do pomiarów z natury i spokojnie liczą pod nosem: 7.75. Co??? Blady strach spadł na nas, lica przybrały trupi kolor, włos wykazał elektryczne właściwości. Przecież zamówiliśmy krokwie na 7.50... Poleciały panny lekkich obyczajów i inne epitety soczyście określające sytuację. Lecimy do krokwi i mierzymy...
Niech będzie pochwalony tartak w Gaju i szczęść na wieki wieków jego właścicielowi. Przywiózł nam krokwie na 8 metrów. Nie wiem, czy ciąć mu sie nie chciało, czy zapomniał, że mówiliśmy że drewno ma już dodane po co najmniej 30 cm, czy też tknięty palcem bożym – uciął dłuższe.
Tylko ja tknięta przypływem szaleństwa chciałam mordować architekta, ale w obawie, że jeszcze sądy uznają mnie za poczytalną i zamiast widoku na Wawel, będę mieć widok na spacerniak, odpuściłam. Ale wiem, że górale już ostrzą sobie ciupagi, bo sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia