Pod dachem, czyli moje niebo, czyli opowiastka strychowa :)
Dni tak galopują w wiosenną dal, że ledwo nadążam za rejestracją poszczególnych zdarzeń. A może i zmęczenie materiału dało o sobie znać i zanim się ucieszę, że to popołudniowa sobota to już zaczyna się poniedziałek i cotygodniowe szaleństwo budowlane. Ale już przede wszystkim budowlane, pomijając drobną kwestię finansową Kilka dni temu nastąpił wielki dzień - PRZENIESIENIE WŁASNOŚCI. Pożegnałam czule umowy przedwstępne, wszelkie uzgodnienia, przedłużające aneksy i stałam się prze-szczęśliwą posiadaczką końcowego aktu notarialnego, a tym samym członkiem wspólnoty mieszkaniowej. W związku z tym mam pełne prawo do protestowania, nasyłania straży miejskiej i blokowania każdego racjonalnego pomysłu. A co! :) Tymczasem, zanim obrosnę we wspólnotowe nawyki, pełna optymizmu i skrzydeł dalej buduję i pcham swój kamień (oby nie syzyfowy) na czwarte piętro.
A piętro to wyrosło już nad oficyną:
http://images25.fotosik.pl/197/25452636369ac107.gif
I zza okna sypialni zagląda do mnie wiosna w kwiecie, a właściwie liściu i gałęziach bronionych drzew:
http://images27.fotosik.pl/197/18bdc32691078bd1.gif
No i korytarz czeka z utęsknieniem na luksfery i promienie zachodzącego słońca:
http://images28.fotosik.pl/198/e274319c7a09379b.gif
Czas więc i na podział.
"Mój dom murem podzielony",
po lewej stronie sąsiad, po prawej stronie - ja,
a na razie przejście póki drzwi nie ma
http://images28.fotosik.pl/198/97619075a00ab2de.gif
A na koniec: Nadeszła Wiekopomna Chwila:
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia