Pod dachem, czyli moje niebo, czyli opowiastka strychowa :)
Z trudem rozprostowuję zesztywniałe palce i przypominam sobie wygląd klawiatury w kontekście mojego dzienniczka. Dwa miesiące od ostatniego wpisu! Dokładając 20 dni i mogłabym świat przez ten czas objechać. Więc czym się mogę pochwalić? Ano właśnie - ani świat nie zwiedzony, ani strych nie skończony, a regularność odcinków dzienniczka jest rzadsza niż 6-stka w totka. Za to rok nam zmienił ostatnią cyferkę, globalna gospodarka zwariowała, widmo kryzysu straszy w mediach i racie kredytu, a ja dzień w dzień kilkakrotnie wdrapuję się do mojego nieba i znów schodzę na ziemski padół, by gromadzić swoje skarby zgodnie z zaleceniami ewangelisty
No i zgromadziłam: 47 paczek desek. Jeszcze nie ułożone, leżakują, wysychają i mam nadzieję, że nie wypaczają się (!) Zrobiłam maleńką przymiarkę jak to będzie pięknie, zajrzałam w czeluście konta, ujrzałam bezdenną pustkę i ... zamknęłam oczy. Podłoga jeszcze musi poczekać. Podobnie jak moje deseczki czekają:
http://images28.fotosik.pl/317/6f2a544b60450b7b.gif
Temat drewna jednak na tyle skutecznie mnie omamił, że nie zważając na prozaiczny brak szeleszczącej celulozy udaliśmy się na poszukiwania stolarza, który zrobi blaty do kuchni. Ba - żeby to było takie proste! Tu 60 cm, tam 50 cm, tu półkole, tam krzywizna, a wszystko jeszcze ukraszone wizją podwójnego blatu. Wszelkie gotowce odpadają, wszelkie konglomeraty na zamówienie też (bo jednak brak kasy jest niekiedy mocno deprymujący). Więc znów stanęło na indywidualnych kombinacjach, targach i końcowym efekcie: bukowe, piękne, grube na 4 cm blaty, o wszelkich krzywiznach i cudach, wykonane zgodnie z szablonem (przy którego wyrysowywaniu kilkakrotnie się pokłóciliśmy) i pasujące! Teraz czas na kosmetykę: wklepywanie oleju, ujędrnianie (utwardzanie), peeling (szlifowanie) i nadzieja na oszałamiający wygląd
Tak się prezentują jeszcze w warstwie ochronnej (folii) od strony kuchni:
http://images43.fotosik.pl/52/8288f9f2d2540f42.gif
A tak od strony jadalni. Krajobraz za wyższym blatem jest niewątpliwym dowodem użytkowania kuchni w jej nieskończonej formie
http://images41.fotosik.pl/52/6e5934fd44ff79d8.gif
Czarne krzesełko wkrótce przepoczwarzy się w biało-brązowy mebelek, a tymczasem jest niezbędnym elementem przy ustalaniu wysokości blatów.
A przy okazji wysokości. Co prawda stałam w kolejce po rozum, jak rozdawali wzrost, ale jako mistrzyni salomonowych rozwiązań mamy trzy poziomy: standardowe 87 cm przy zlewie i ciągu roboczym przy ścianie, 83 cm gdzie niższy blat barku - bo tam będę wałkować ciasto na pierogi, no i barowa górka na 110 cm do wydawania " 2 x ruskie! "
Czas na wieczorną herbatkę. Idę więc zaparzyć...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia