Pod dachem, czyli moje niebo, czyli opowiastka strychowa :)
Kolejne miesiące upłynęły... Niebo zaszło chmurami...
Wybudowałam, zamieszkałam, zostałam sama.
Jestem pod dachem, jestem w moim wymarzonym niebie, ale bliżej już stąd do piekieł. Trzy miesiące samotności. Dałam radę, zmieniłam to co zmian wymagało, balkony ozdobić kwiatami, blaty kuchenne regularnie olejować, belki wyszlifować...
Małe kroczki kiedyś byłyby krokami siedmiomilowymi w radości spełniania marzeń, dziś tylko ból przynoszą bo już wspólnych oczu nie cieszą.
Ile jest siły w człowieku by przetrzymać piekło? Patrząc na historię ludzkości - niezmierzona moc...
Muszę nabrać dystansu, poustawiać tym razem psychiczne cegiełki i otoczyć się murem. Zamiast w niebie, w wieży zamieszkać.
Wtedy dziennik dokończę, wtedy chmury na niebie rozgonię, wtedy znów usiądę z filiżanką herbaty i ciepłem naparu i dłoni obok rozgrzeję zimną wiosnę...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia