Dziennik Ewy (EZS)
Ale pracowity okres. W piątek rozmawiałam z projektantem przyłaczy. Może się uda zaoszczędzić, jeżeli wodociągi pójdą na taki interes, że podłaczam się do studzienki na sąsiedniej działce (rodzina, zgodę mam). Jeżeli nie, to grozi nam rozprucie połowy jezdni w najlepszym razie a w najgorszym przedłużenie wodociągu, bo jest to końcówka i troche po skosie od nas, mogą uznać, że za daleko . Zobaczymy, co też projektant załatwi. Ja bym była bardzo za tą studzienką, bo odpadnie mi teraz z 5 tyś. A w sumie docelowo możemy kiedyś to przyłącze wyprostować. Bo ze służebnością gruntu w ksiedze wieczystej już nie tak wesoło... Ale póki co, na razie by była woda, a potem pomyślimy. Może wygram w totka. .
Poza tym gadałam z ekipą. Ogólnie zrobili dobre wrażenie, ale nie wiem, na ile wycenią budowę. Przez telefon było 15 a w naturze... Zobaczymy. Wzięli projekt i mają tydzień. Ustrzelili mnie tylko czasem budowy "a tak ze 3 tygodnie od wykopków po dach" . Hm. Uwierzę, jak zobaczę. W sumie na razie wygląda nieźle, poczekamy na następne schody, bo że będzie już do końca miło i przyjemnie, to nie sądzę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia