Dziennik Ewy (EZS)
Trochę się podłamałam. Takie czekanie jest nie do zniesienia. W dodatku nie mogę być pewna, że nawet jak ten plan uruchomią, to dadzą mi pozwolenie. Przecież nie mam na froncie przepisowych iluś-tam metrów, nie trzymam linii zabudowy...
Teraz znowu uchwalają następne studium uwarunkowań. Nic nie rozumiem. Uchwalali we wrześniu, nie skończyli bo wybory a teraz znowu piszą, że zaczynają opracowywać następne? To ile tego? Może by się za plan w końcu wzięli a nie samo studium? Czarno to wszystko widzę, chyba spróbuję zadzwonić do NSA, może tam się coś ma zamiar ruszyć, choć wątpie.
Czasem mam takie marzenia: przychodzi do mnie pacjent - pracownik UM, urzędnik co się niczym nie przejmuje, a ja, jego wzorem, daję mu termin wizyty za rok Niestety, w realu nie pytam gdzie kto pracuje, a poza tym staram się wyznaczać terminy jak najkrótsze, kombinuję, wciskam dodatkowe osoby, potem nie mam kiedy kawy wypić a ludzie i tak mają to w d... Bo im się należy. Bo płacą składki na NFZ. A ja płacę podatki i co? Czy jakiegoś urzędnika obchodzi, że go utzrymuję?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia