Dziennik Ewy (EZS)
No tak, murarz nas obudził o 5,30, że chce przyjechać ale nie ma kierowcy bo wczoraj pili. Hm. Na to mój małż, że może pojechać ale najwcześniej ok 10, bo ma przyjechać stal i bloczki. OK. Stal przyjechała w południe, za to koparka co miała być w południe przyjechała wieczorem. Murarz nie przyjechał w ogóle, bo miał dość czekania i poszedł pić dalej. Bloczki też nie przyjechały i nie raczyli zadzwońić, dlaczego. Koparka jak zobaczyła nasz mały plac, to chciała uciec. Ale jej się nie udało. Wykopała prawie całe fundamenty, resztę i ławy należą do murarza.
Bloczki nie wiadomo kiedy, na szczęście mi się do nich nie śpieszy.
Stal ma podobno stanieć. Czekam z resztą zakupu na to stanienie. Na fundament mam.
Murzrz znowu chce, żeby po nich przyjechać. No dobrze, jeden raz. Byle nie wpadli w nałóg, bo w zasadzie nie ma czasu tak po nich jeździć. I jeszcze pewnie odwozić! Małż dostaje białej gorączki, ale mu tłumaczę, że murarz sobie inną pracę znajdzie a my bez murarza domku nie postawimy. Na wrzesień to byśmy sobie znaleźli innego, ale teraz, w sezonie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia