Dziennik Ewy (EZS)
Przyjechali wczoraj, skończyli wykusz i ściany nośne wewnątrz budynku. Niestety jeden pomocnik murarza przeszmuglował flaszeczkę i zaczęli popijać -majster nie, ale nie dał im rady, mój małż też nie poradził sobie z nimi - jak ja przyszłam z pracy i się dowiedziałam to pierze poleciało. Na szczęście żaden nie odszczeknął mi się, bo bym szczotkę na głowach połamała. Miałam ją w rękach. Chyba wyczuli sprawę i zwiali na rusztowania. Nie zleźli prawie do końca pracy, choć jak małż stwierdził "atmosfera zgęstniała". Za to zostawili mi pół taczki zaprawy - ale miałam radochę. Mogłam sobie wieczorkiem spokojnie wypełnić każdą niechcianą dziurkę, spoinę itd.
Dziś też ich nie ma - jeden ma jakąś sprawę w sądzie. Kurka wodna, jak są to pracują ładnie, najchętniej bym ich zamknęła na tej mojej budowie na 3 tygodnie i miałabym domek gotowy. A tak to co pojadą do domu, to ich potem nie ma dłużej. W tym tygodniu miał być zalany strop i co? Ciekawe czy przyjadą jutro kręcić zbrojenia...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia