Dziennik Ewy (EZS)
Dwa tygodnie urlopu na budowie
Bilans jest taki: Pociągnęliśmy wodę od studzienki w płocie do domu. Koszt 350z zł koparka i 3 dni katorżniczej pracy. Bo koparka nie mogła dojść do samej studzienki. Fachowiec dał nam na to samo wycenę na 2500 zł. Zysk - czysty i wodoczny.
http://images27.fotosik.pl/72/1562174ffb84e58c.jpg
http://images26.fotosik.pl/72/5795ae70ef423bdd.jpg
W przyszłym tygodniu to samo z prądem - kładziemy kabel. Skrzynkę i tablicę podłączy kolega a za pieczątkę trzeba będzie zapłacić... gdzieś.
Majster miał dziś zacząć murować ścianę kolankową ale go nie ma...
Dekarz miał wejść na dach na początku września ale chory...
Znalazłam na razie cieślę. To znaczy może mnie wciśnie Sebek albo taki cieśla co robi po sąsiedzku. A potem pomyślimy. Może dam deskowanie i papę lub chociaż folię (jaką?) i będę mogła spokojnie czekać na ozdrowienie dekarza nawet do grudnia a dom będzie schnął.
Z najgorszych rzeczy - ukradli mi samochód. Taki stary, takie badziewie, wart ze 2 tysiące a ukradli. A tak się cieszyłąm że jestem niezależna od małża . Trzeba wiać z tych bloków., zabarykadować się za bramą, drutem kolczastym i alarmem a wychodzić poza teren z psem i karabinem. Inaczej przyzwoity człowiek zginie...!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia