Dziennik Ewy (EZS)
Ale wczoraj był dzień
Najpierw znaleźli mój samochód. Chcieli chyba go na jakiś "włam" a on się zbuntował i odmówił jechania. Kabelek mu wypadł. Na parkingu mój małż otworzył maskę, wcisnął kabelek i gotowe
Potem murarz powiedział, że jak chcemy, to przyjedzie w październiku robić tynki.
Na koniec zadzwoniłam do cieśli i okazuje się, że wchodzi w piątek. Czyli jutro
Co prawda nie wiem, za ile....
Dzień pełen cudów.
Aż się boję dziś jechać na budowę.
A tak ogólnie cała ta sytuacja mnie wkurza. mamy liczne rzeczy rozbabrane i nic skończone. I tak: będzie więźba, folie, ale dach w październiku.
Prąd - jest przyłącze, ale nie mamy jak pociągnąć do domu, bo leży więźba. Jak przestanie leżeć, to zacznie leżeć dachówka. A tu trzeba zrobić rów przez pół działki. Dom się buduje, ale ... ścian działowych na dole nie ma, bo murarz robi na górze. Na dole stoją stemple. Chudziak jest w połowie domu. Jak nie ma ścian działowych, nie mogę pociągnąć elektryki. I kanalizacji. I tynków. Nie ma jak zrobić daszku , bo jeszcze mają być te wykopki pod prąd no i 3 metry kanalizy do skończenia. I to akurat z tej strony, co daszek. A daszkowi trzeba zrobić słupki pod bale podtrzymujące. Jedno się z drugim łączy, a mój małż krzyczy, że jest tylko w jednej osobie i nie może się rozdwoić. Chyba powinien nad tym popracować
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia