Dziennik Ewy (EZS)
No więc jedno za mną. Mam wylewki. Dwa dni pracy fachowca... A my... Nie było rozmowy o układaniu styropianu. Mieliśmy sami, miał przyjść szwagier, kolega itd. Oczywiście w danym momencie nikt nir miał czasu. W końcu w piątek mieli wchodzić wylewkarze a tu raczej nic nie gotowe. Na podłodze nie dokończona papa, styropian nie rozłożony, elektryk lata z kablami, jeszcze się plączą kanalizatorzy. Na podłodze plątanina rur, ogólna klapa. Piątek cały na styropian. Wziełam urlop i spędziłam go na przycinaniu styropianu. Ale w tej plątaninie godzina schodziła na wycięcie jednej płyty. To znaczy wycięcie rowków dla kabli i rurek... Wylewkarze robili górę, bo tam nie ma styropianu. Niestety, były takie góry i doły w stropie, że nie dało rady go położyć. Więc kładziemy dół. Kolega elektryk się nadal plącze. Wylewkarze mogli zacząć dół ale nie moegli, bo nie mieli co robić... Do 12 w nocy dłubaliśmy ten styrpoian. Podonbno powinniśmy kupić piątki i kłaść obok rur i na rury. Jak tak położyłam parę sztuk, to się zaczęły łamać. Więc dłubałam... MAłż koło 21 przeżył załamanie, generalnie wytrzymaliśmy do 12 w nocy i padliśmy. Kotłownia i kuchnia została zrobiona, duży pokój wcale. RAno wpadli chłopaki i położyli resztę w pół godziny.. Ale.. ja każdy rowek zasypywałam granulatem, a oni po prostu położyli... dziura nie dziura... Zdążyłam trochę jeszcze zasypać zanim zalali. No ale leży piękna wylewka. Teraz mam: zrobić tynki, zrobić dach i znależć elkipę do ocieplenia...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia