Dziennik Ewy (EZS)
No, za "zaoszczędzone" praca męża pieniądze zrobiliśmy sobie tygodniową rodzinną wycieczkę do Londynu. Dla mnie to jest drugi dom, córka i mąż też go uwielbiają. Szkoda, że tak koszmarnie drogo. Ten tydzień kosztował nas 4000!. Ale warto było, zatrzymaliśmy siię teraz z zupełnie innej strony, przedtem mieszkaliśmy w Holborn, teraz w Chelsa, poszliśmy jeszcze raz do muzeum techniki (science museum) i generalnie zamiast zwiedzać nowe rzeczy szwędaliśmy sie po starych kątach, jak Coram Fields, Camden.. Wycieczka wspomnien
Teraz wróciła rzeczywistość. A wraz z nią wyklonawcy tarasu. Przyszli i wylali. Taras i płytę przed drzwiami. chyba jeszcze troszkę i będę mogła wkleić fotki Za taras wzieli 1500 + betoniarkę (nie będzie już potrzebna, hurra). Mają jeszcze obłożyć taras płytkami, tu zreszta mam zagwozdkę bo powinny być antypoślizgowe, lecz takie są brzydkie. Kupiłam ładne, ale ... śliskie. No dość. Uraoda czy funkcjonalność? pewnie uroda I tak dobrze, że nie marmur. Poza tym podbitka (sąsiad się miga, teraz ma dachy, na podbitki czas jest później, nie naciskam) i ten nieszczęsny alarm. I podłoga. I koniec. Mogę zacząć wreszcie pracować a nie bujać się z budową... Chyba, że drugi...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia