Dziennik bardzo Serdeczny C30 - czyli Mollan chce mieszkać.
Dzisiaj chciałbym nadgonić, tak żeby być już na bieżąco.
Panowie zaczęli stawiać ściany fundamentowe. Spowodowało to niemałą konsternację, gdyż dowiedziałem się, że w zasadzie powinienem znać już przynajmniej ogólnie rozmieszczenie punktów wody i kanalizacji w domu. W ścianach fundamentowych muszą być ponoć przepusty na inst. wod-kan. Po przemyśleniu sprawy trudno odmówić moim budowlańcom rozwagi w tej kwestii. Łatwiej zrobić to teraz, niżby mieli kuć podbetonu w przyszłym roku. (Na razie podpisałem umowę na stan surowy, ale jak się dogadam z Investdomem to może podpiszemy umowę także na stan developerski i pewnie stąd ta zapobiegliwość ).
Burza mózgów (głównie żony) wytworzyła ogólna koncepcję przepływu wody (i innych substancji pod posadzką), boję się tylko, że koncepcje mają to do siebie, że dość szybko się zmieniają, szczególnie gdy są autorstwa żony inwestora (tzw. inwestorski), który pierwszy raz się buduję.
Na razie jednak jest jak jest i budowlańcy z werwą ruszyli ze ścianami fundamentowymi. Jak na rasowego inwestora przystało pomagałem im przy tym …. dobrym słowem. Próbowałem podnieść jeden bloczek – jak się dowiedziałem tzw. kanold - i lekko pobladłem.
Dobrze, że Mama do szkół wysłała.
Trzy dni walczyli z tymi szarymi potworami.
W międzyczasie na budowie pojawił się materiał na ściany – poroton, nie myślałem, że tak dużo tego towaru trzeba na moją skromną chałupę.
Po ścianach fundamentowych przyszła kolej na robienie w środku wielkiej piaskownicy, Mojemu małemu pewnie by się podobało. 8 wywrotek pisaku załatwiło sprawę. Po drodze ubijali piasek zagęszczarką – kierownik budowy (który jest na mojej budowie pracownikiem wykonawcy) był przy tym cały czas i co mnie wtedy dziwiło, a teraz już mniej, pilnował tego ubijania jakby to była kluczowa sprawa dla całego budynku. Potem mi wyjaśnił, że po części jest.
Tak więc Panowie z Investdomu ubijali warstwa po warstwie przez 2 dni.
Jak już w mojej piaskownicy nie dało się robić babek, znowu przyjechała grucha z betonem. Tym razem nie musiałem wołać certyfikatu na beton, bo zgodnie z projektem miał być B7,5. Ale z tego co wiem to i tak był B10 bo ponoć przez pompę gorszy nie chce iść.
Tym sposobem dorobiłem się stanu zerowego.
Chodzę dookoła i myślę, że skoro to stan „0” to czemu do cholery tylko kosztuje.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia