Ivonesca - dziennik budowy
29 grudnia 2003
Pierwszej nocy kiedy spaliśmy w naszym domku (26/27 grudnia) śniło mi się że pogrzebacz i szufelkę z taką długą rączką trzeba było kupić razem z kominkiem, bo osobno to nie można….. i cóż my teraz zrobimy .
Ale może po kolei….
13 grudnia elektryk zawiesił lampy, kinkiety….w niektórych miejscach zawisły jednak tylko żarówki. Zrobił również światełko przed domem i śmiał się że do kuchenki to będę dzwoniła za nim jeszcze w samą wigilię.
„Wielkie odpalanie” ostatecznie miało miejsce 15 grudnia, ok. godz. 18,30. W mojej obecności kominkarz odpalił pierwszy raz i już po ok.15-20 minutach czuć było, że grzejniki są ciepłe :) .
W tym czasie w domu temperatura wynosiła 2˚C…..do późnego wieczora temperatura podniosła się o 2 stopnie, a do końca tygodnia wzrosła do 16 stopni. Na pomoc przybył mój tato, który przez te wszystkie dni palił w kominku, a przy okazji poukładał pięknie całość drewna, które przywiózł ze sobą.
W czwartek 18 grudnia zawitał do nas pan Marek, nasza „złota rączka”. Ustawił wreszcie kabinę prysznicową, osadził drzwi do kotłowni i do garażu, obrobił je dookoła, wkleił lustro w łazience i jeszcze parę tam takich drobnostek.
W piątek 19 grudnia przyjechała firma od mebli kuchennych, popatrzyli, pomierzyli i mieli czas do niedzieli na zrobienie szafki pod piekarnik do zabudowy, szafki narożnej i jeszcze jednej małej szafki 15cm aby wszystko wyglądało dobrze.
W sobotę 20 grudnia była gonitwa po sklepach, ale nie aby robić prezenty świąteczne (na szczęście te zrobiłam dużo wcześniej ). Rankiem w Castoramie zakupiliśmy panele podłogowe Classen o nazwie „hikora”. Nie wiem czy ktokolwiek wie jak to wygląda – ja do daty zakupu w życiu nie słyszałam o drzewie hikora, zwanym również orzesznikiem. W każdym bądź panele wyglądają ładnie (o ile panele mogą wyglądać ładnie ) – jest to wzór deski z dobrze widocznymi słojami, w kolorze brązowo-czerwonawym.
Naszym faworytem była „pinia sacramento” ale odpadła ze względu na cenę (dwukrotnie droższe).
Razem z folią, pianką taką grubszą w arkuszach, listwami, całość wyniosła nas ostatecznie ok. 1500PLN dla pokoju 30m2.
Potem ruszyliśmy w poszukiwaniu wykładziny dywanowej. Mieliśmy upatrzone w Komforcie, ale wcześniej zajechaliśmy do Topwertu i tam z końcówek kupiliśmy jedną bardzo ładną do sypialni.
No i pędem na budowę ułożyć wykładzinę, aby zaraz można było stawiać w tym pokoju pudła.
Stosy pudeł i część mebli zajechała ok. 17. Dobrze że drzwi tarasowe są 180cm. Dzięki temu tamtędy można wnieść nawet wielkie rzeczy. Szybko zapełnił się ten przygotowany pokój różnego rodzaju rzeczami. Jak tak wszystko siedzi poupychane w szafkach to nie widać dobytku, ale jak zacznie to się pakować, to strasznie tego dużo .
W trakcie rozładunku wyłączyli prąd, na prawie 2 godziny !!!! Rzeczywiście wiało w ten dzień okropnie i zerwało sieć energetyczną, a nie mogli zlokalizować gdzie i dlatego trwało to tak długo.
Tym sposobem w niecały tydzień od rozpoczęcia palenia w kominku, mieliśmy możliwość przetestowania jak szybko zagotowuje się woda w kominku - pompa nie działała i woda nie była przepychana do grzejników. Przeżyliśmy otwierając całkiem drzwi do kominka i dolewając zimnej wody do kominka aż się przeleje. Pouczające doświadczenie.
Niedziela 21 grudnia zaczęła się bardzo szybko – o 7.15 przyjechały dorabiane szafki kuchenne wraz z nowymi blatami. Na razie jest tylko dół mebli i najprawdopodobniej tak zostanie. Górnych szafek nie będzie, może tylko jakaś mała narożna i półki.
Poustawialiśmy wszystkie i nawet prezentują się nieźle, jak na meble 4 letnie z płyty
Cyrk był tylko z blatem bo okazało się że jeden z nich jest za długi o 1 cm !!!! a ponieważ wchodził między 2 ściany musiał zostać przycięty.
W Komforcie zakupiliśmy wykładzinę do drugiego pokoju, położyliśmy ją i już można było zapakować wszystko następną resztą pudeł. Niedziela zakończyła się późno, a w poniedziałek niestety musiałam iść do pracy.
Poniedziałek 22 grudnia – mój małżonek walczył z docięciem 1 cm blatu – okazało się że jednak trzeba podjechać do stolarza żeby było równo. Pan Marek cały dzień układał panele, a tak ok. 22 wyciął jeszcze otwór w blacie na płytę ceramiczną i zlewozmywak. W końcu zdecydowałam się na zlewozmywak Franke stalowy. To już druga rzecz (oprócz paneli), strukturze których mówiłam wcześniej że strukturze życiu nie kupię. Ale życie jest jakie jest…..musiałam iść na kompromis jakościowo-cenowy. Żeby nie było widać tych wszystkich ciap i smug na zlewozmywaku wybrałam strukturę lnu – może nie będzie tak źle.
Wtorek 23 grudnia - znów musiałam iść do pracy , po południu rozliczaliśmy się ostatecznie z kominkarzem – ostatnia faktura 21.000PLN (piec, kominek, grzejniki, wszelkie łączenia tego wszystkiego – materiały i robocizna).
Miał przyjechać elektryk do podłączenia kuchenki, ale z braku czasu przyjedzie jutro rano – sam sobie wykrakał tą wigilię.
24 grudnia – wigilia
I znów musiałam iść do pracy
W tym czasie mąż kupował i ubierał choinkę.
Bezpośrednio po pracy zabraliśmy się i pojechaliśmy na wigilię do teściowej, gdzie przebywaliśmy jeszcze przez pierwszy dzień świąt......
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia