Dziennik Alicjanki
MARZEC’27 (instalacje)
Na budowę wszedł hydraulik kończyć ogrzewanie podłogowe, a po świętach wylewki. Jutro pojadę sprawdzić, bo podobno ogrzewanie będzie już rozłożone.
Rozmawiamy z elektrykiem. Trzeba zrobić plan elektryki, który ewentualnie można będzie weryfikować telefonicznie, bo jak elektryk będzie działał, mój mąż będzie w szpitalu, a ja w charakterze Matki Teresy kszątać się będę obok niego.
Ja rozumuję tak, że trzeba sobie wyobrazić ustawienie mebli, użytkowanie kuchni i sposób jego oświetlenia itp. Zaczynam więc opowiadać elektrykowi swoje wizje. On jednak jako człowiek pracujący, który się głupotami nie zajmuje, z pobłażaniem godnym człowieka z wiedzą dla mnie tajemną, posłuchał przez chwilę co miałam do powiedzenia po czym rzekł: - Kochana, czy jedna czy dwie żarówki to mało ważne. Dla mnie istotne jest na której ścianie mam zostawić kabel i na ile razy chcesz mieć włączane światło (znaczy się dwoma osobnymi pstrykami, czy też jednym itp.) Tłumaczył też, jako że my elektrycznie upośledzeni, że nie można w pokojach zostawiać gołej ściany, bo nam się wydaje że wiemy gdzie będą stać meble. A jak zostaną przestawione to nagle zostaniemy uzależnieni od przedłużaczy, gustownie porozkładanych po kątach. Na to Marek wyciągnął projekt mówiąc jednocześnie z zadowoleniem, że nas ten problem nie dotyczy, bo spójrz tylko, szefie, w salonie jest tylko jedno miejsce gdzie może stać kątownik...
Jak już się przestaliśmy śmiać, to skończyła się rozmowa poważna, bo panowie zaczęli rozważać możliwości oszczędzania (po co światło w garażu, przecież jak będziesz wjeżdżał to zaświecisz sobie światłami, a jak wyjeżdżał to wstecznym...). Jedyne co się dowiedziałam, to że mamy kupić 400m. kabla i tyle na nasz dom powinno wystarczyć. Poza tym ustaliliśmy, że elektyk położy nam też sieć komputerową między gabinetem i sypialniami córek, a także sieć telefoniczną i domofonową. Zaproponował nam też żeby od razu robić podświetlenie okapów dachowych halogenkami, co u kogoś wcześniej widzieliśmy nocną porą i wygląda to bardzo ładnie. Ja chciałam jeszcze żeby rozłożyć kable do głośników od HiFi, ale obawiam się, że z tych moich ambitnych planów nici, bo brakuje na wszystko czasu.
Ustaliliśmy, że o kredyt występujemy po Marka operacji, ponieważ teraz miłościwie rodzice pożyczą nam 20 tys, a i zwrot podatków zapowiada się przyjemny w związku z zeszłoroczną budową. W tygodniu po świętach mamy jeszcze wybrać spośród firm robiących alarmy, rozpocząć działania z Shellem (zbiornik gazowy) i zamówić beton na wylewki, zadzwonić do gościa od dachówek po kratki zamykające dla gryzoni dachówki wentylacyjne. Trzeba też wreszcie zakończyć sprawę PITu, do którego jakoś nikt się nie zabiera, bo trzeba dokładnie policzyć wszystkie faktury z uwzględnieniem korekt itp., a to oznacza DUUUŻO pracy.
Czuję się czasem jakbym się poruszała w smole, nie mogąc oderwać nóg, ponieważ w pracy też urwanie głowy i każdy dziwnie patrzy jak ja dzwonię i się pytam parkieciarza, czy innego fachowca przez 15 min o szczegóły jego pracy. Mózg mam w rozdwojeniu, sama nie wiem o czym myśleć, w nocy się budzę bo mi się przypomina, że miałam coś klientce z pracy wysłać do 1kwietnia, a potem nie mogę zasnąć myśląc gdzie podziałam ofertę od Shella. W tygodniu przez to chodzę nie wyspana, a w sobotę budzę się o 6,00 jak skowronek, który zdycha jednak już koło 12.00. W niedzielę, gdy obudziałam się o 5,30 z poczuciem niepokoju, jakbym o czymś zapomniała, zaczęłam się już poważnie zastanawiać, czy nie potrzeba tu psychiatry. Przyznam, że przemknął mi przez myśl „PSYCHOLOG dyżur 24h” na Forum, ale przypomniałam sobie, że to żaden specjalista, tylko przecież samopomoc budujących, czyli ślepy - głuchego leczy...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia