MILA w okolicach Poznania
Po świątecznej przerwie spędzonej daleko na południu Polski, objedzeni, wyspani, trochę wynudzeni, z pewnym niepokojem pospieszyliśmy dziś na budowę. Po przyjeździe, taki przywitał nas widok:
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img223.imageshack.us/img223/9721/img1280sb9.jpg
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img229.imageshack.us/img229/830/img1290tq1.jpg
W Poznaniu ani grama śniegu, a tu surprise W domu zimno straszne gdyż prawie tydzień nikt nie grzał w piecach. Sprawdziłem od razu wodomierz ale całe szczęście nie zamarzł. Zabraliśmy się więc do rozpalania ognia. Mniejszy piecyk to piece of cake, po chwili już ładnie się paliło. Większy, nie wiem czy z racji długiego i powyginanego przewodu do komina, czy też innego powodu, rozpalał się bardzo opornie, i co gorsze, dymił do wewnątrz przy każdej próbie otwarcia. W końcu zaczęło się całkiem przyzwoicie palić, ale w pokojach było tyle dymu, że w obawie w zdrowie, musieliśmy się ewakuować
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img258.imageshack.us/img258/686/img1300rj3.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia