Dom z widokiem?
Wczoraj przyjechałam na działkę o 14:30. Beton miał być na 16-tą. Panowie pracowali w tempie, które u nich nieczęsto można zobaczyć. Wyglądało na to, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jedyną przeszkodą wydawał się brak wężownicy (takiej długiej, przezroczystej rurki napełnianej wodą), którą Kierownik chciał sprawdzić, czy cały wieniec będzie równy. Kierownik nie uznaje w tym względzie nowoczesnych wynalazków z laserami, jest tradycjonalistą. Panowie podrapali się w głowę i chyba pogodzili z myślą, że zalewanie się nie odbędzie, ale ja tak łatwo nie odpuszczam . Nie po to jechałam taki kawał komunikacją miejską (z dwoma przesiadkami), żeby teraz wrócić do domu z kwitkiem. Rozejrzałam się z wysokości naszego stropu i stwierdziłam, że trochę się w okolicy buduje, to pewnie na jakiejś budowie tę wężownicę będą mieli i pożyczą na godzinkę. To co z góry wydawało się bliską okolicą, okazało się odległe o jakieś 1,5 km (jak łatwo obliczyć: w obie strony to daje 3 km). Niezły spacer . Ale wężownicę zdobyłam . Kierownik sprawdził i po jednej przekątnej domu poziom idealny, a po drugiej 3,5 cm różnicy. Tu podnieśli, tam opuścili i wszystko jest ok. Niestety (albo stety, bo przynajmniej wiem, że teraz jest porządnie zrobione) Kierownik kazał jeszcze w kilku miejscach poprawić zbrojenia i .... zamknęli betoniarnię . Dzisiaj drugie podejście .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia