Dom z widokiem?
Ten weekend był równie pracowity dla Panów Wiertników, co dla nas. Z tą różnicą, że Panowie działali na zewnątrz budynku, a my w środku. A stało się tak za sprawą pewnej świetnej koncepcji, która późnym sobotnim wieczorem zagościła w mej głowie. Wymyśliłam sobie mianowicie, że fajnie by było zainstalować rolety zewnętrzne na oknach połaciowych. I to rolety z napędem elektrycznym, żeby się zbytnio nie zmachać przy kręceniu korbką . Problem w tym, że takie rolety potrzebują prądu, a tu sobota wieczór, a od następnego tygodnia wchodzą tynkarze... czyli generalnie mało czasu na modyfikacje w instalacji elektrycznej . Ponieważ Pan Elektryk nie był dostępny od ręki postanowiliśmy niezbędne kabelki położyć sami. Udaliśmy się w tym celu do Castoramy i zakupiliśmy na próbę kilka metrów przewodu dwużyłowego (ale jestem mądra ) oraz pistolet do podgrzewania kleju za całe 8 zł (niestety jaka cena, taka jakość). W pełnym rynsztunku przyjechaliśmy na budowę i gdyby nie to, że wkrótce zapadły egipskie ciemności, okleilibyśmy tym kablem połowę domu. Ponieważ szło nam bardzo dobrze, praca wydawała się lekka, łatwa i przyjemna, nazajutrz dokupiliśmy kabelka i kleju (strasznie dużo tego potrzeba). Tak nam się to przyklejanie spodobało, że Małżonek postanowił zająć się świadczeniem usług elektroenergetycznych zawodowo. Już nawet poczyniliśmy pewne uzgodnienia w kwestii ewentualnej nazwy firmy, ale po 5 godzinach przyklejania kabli do sufitu zarzuciliśmy pomysł. Mąż jednak pozostanie przy swoim fachu, bo od klikania w klawiaturę tak strasznie kark nie boli .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia