Dom z widokiem?
Coś mamy szczęście (a raczej nieszczęście) do nierzetelnych i nieterminowych fachowców. Najpierw ekipa budowlana, która miała skończyć prace do września, a jeszcze w lutym się snuli (bo tempa ich pracy inaczej nazwać nie można) po naszej budowie... Później tynkarz, który wogóle nie zjawił się w planowanym terminie... (tu na szczęście z pomocą Kierownika Budowy znaleźliśmy świetnych fachowców, którzy dom wytynkowali, ale narastające opóźnienie nie bardzo daje się nadrobić). Teraz hydraulik (umówiony w marcu) . Najpierw przez miesiąc nie miał czasu, żeby zrobić wycenę. Później prosił, żebym się wstrzymała z zamówieniem styropianu, bo chce wcześniej pomierzyć poziom posadzek i przez miesiąc nie znalazł czasu, żeby ten pomiar zrobić. Wreszcze miał zacząć prace w miniony poniedziałek. Oczywiście nie zaczął i oczywiście nawet mnie o tym nie poinformował. Przez telefon uzyskałam tylko jego zapewnienie, że we środę, to już będzie od samego rana. Kiedy we środę koło południa na budowie nadal wiatr hulał, a telefon Pana Hydraulika milczał, podziękowałam Panu, drogą mailową, za (niezbyt) owocną współpracę . W odpowiedzi, również drogą mailową, dowiedziałam się, że jestem bardzo nerwowa , a Pan nie odbiera telefonów, bo... uwaga tutaj cytuję: "Prowadzę serwis dla 2 dużych firm, mając wyłączony telefon odcinam się od ich wezwań" . Ech, fachofcy
Na szczęście znów nieocenioną pomocą posłużył nam Kierownik Budowy i nowa ekipa instalatorów ma zacząć od jutra (tfu, tfu, tfu, w niemalowane... ).
Mam już dosyć tej wykończeniówki , która się jeszcze nie zaczęła. A myślałam, że teraz najtrudniejsze będą decyzje dotyzące koloru kafelków...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia