Dom z widokiem?
Pompa działa . Jastrychy się wygrzewają. W domku jest cieplutko, co z uwagi na iście jesienną aurę tego lata, jest bardzo miłe.
I na tym chyba koniec dobrych wiadomości . Na powrót Panów od sufitów podwieszanych jednak się nie doczekaliśmy. Trzy dni pracy na naszej budowie, to był dla nich szczyt możliwości. W dodatku przy dokładnym obejrzeniu wykonanych prac okazało się, że prawie wszystko jest spaprane . Kanały wentylacyjne obrobione tak, że nie da rady zamontować na nich anemostatów (pomimo, że zostawiłam im pisemną instrukcję, z rysunkami i zdjęciami). Na moją uwagę, że należy to poprawić, Panowie stwierdzili, że ich anemostaty nie obchodzą, bo oni robią tak, żeby jak najmniej szpachlowania później było . Kable od oświetlenia powyciągane byle gdzie. Kroplą przepełniającą czarę goryczy była złamana przez Panów antena od centrali alarmowej. Panowie mieli nam jeszcze ocieplać poddasze, ale po rozpoczęciu prac i zmarnowaniu sporej częsci materiałów stwierdzili, że oni nie mogą z wełną pracować .
Wyrzuciłam fachofców na zbity pysk. I tu mnie trochę zatknęło, bo mnie poinformowali, że zapewne i tak nie byłoby mnie na nich stać .
Przy okazji dowiedziałam się, że nerwowa ze mnie kobieta (to już drugi raz jakiś majster tak o mnie mówił, więc chyba coś w tym jest). Jeżeli ta budowa nie skończy się w najbliższym czasie, to chyba wrzodów żołądka dostanę.
Szanse na to, że zrobimy poddasze przed wprowadzeniem się, są raczej mizerne. Postanowiliśmy więc skupić się na wykończeniu parteru. Pan od Kafelków już działa w łazience .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia