Dom z widokiem?
Sobota upłynęła nam pod znakiem gruntowania. Zaczęliśmy od pokoju nad garażem zwanego telewizornią (kiedyś stanie w nim telewizor). Ponieważ będzie to jednak w baaaardzo odległej przyszłości, telewizornia ma nam służyć tymczasem jako skład rzeczy różnych. Zgodnie z zaleceniami ekipy Pana Henia do gruntowania nie użyliśmy żadnego specjalnego środka, tylko najtańszej białej farby (akurat w Castoramie była promocja na Jedynkę). Panowie kazali farbę rozcieńczyć wodą, żeby na ścianach śladów pędzla nie było. Ostrożnie wlałam pół litra kranówy na 10 litrów farby i zaczęliśmy gruntowanie. Z braku pędzla użyliśmy wałka. W ciągu 4 godzin pomalowaliśmy ok. 40 m2 ścian . Przy takim postępie prac kiepsko widziałam naszą przeprowadzkę na górę przed świętami . Kiedy wieczorem, przy sztucznym świetle zobaczyłam efekty naszej pracy, o mało się nie rozpłakałam. Zacieki od wałka były koszmarne. Pół nocy zdzieraliśmy farbę, a później na nowo szlifowaliśmy ściany.
W niedzielę Mąż kupił pędzel ławkowiec, ja szczerze chlusnęłam wodą do farby (tak pół na pół) i wtedy dopiero robota ruszyła z kopyta. Niestety niewiele zrobiliśmy, bo pogoda była piękna i zamiast siedzieć w kurzu poszliśmy z dziećmi na spacer.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia