Przytulny III Reny i Toma
30.05.2007r.
Czekania ciąg dalszy. Cały czas wydzwaniam do faceta, który miał mi pociąć drzewo na więźbę. Ma szczęście, że mieszka w znacznej odległości ode mnie, bo gdyby było bliżej to już dawno pojechałabym do niego i wygarnęła mu wszystko co o nim myślę!!! Jestem już u kresu wytrzymałości. Jak można być tak niesłownym???
Dzisiaj pojawiła się iskierka nadziei, mianowicie dostałam namiary na inny (sprawdzony) tartak, który przyjeżdza ciąć drzewo na miejsce do klienta.
Już pogodziłam się z co najmniej 2-3 tygodniowym przesunięciem terminu (tyle mniej więcej trzeba czekać, bo terminy są pozajmowane).
No to co, mam numer to dzwonię. Rozmawiam, rozmawiam i na koniec z drżącym sercem pytam kiedy miałby wolny termin, żeby do mnie przyjechać.
I wiecie co mi odpowiedział??? Że jest w mojej okolicy i jutro mógłby przyjechać.
To ja mu na to że: SUPER!!! Ucieszyłam się jak nie wiem co!
Prace na budowie znów nabiorą tempa.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia