"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Przed złożeniem projektu do urzędu z wnioskiem o pozwolenie wcześniej go pokserowałem i rozwiozłem po kilku firmach budowlanych by mieć rozeznanie w cenach. Na początek postawiłem na te firmy bardziej znane które "widać", że coś tam budują.
W firmie nr. 1 rozmowa zrobiła na mnie dobre wrażenie. Pan był w miarę konkretny i rzeczowy. Opinię na terenie Częstochowy ma niezłą. I kiedyś był tani. Obecnych cen nie znałem. Ale obiecał, że kosztorys stanu surowego zrobi w kilka dni. I faktycznie zrobił. Odebrałem i zabrałem się za jego analizę w domu. Wtedy powstała pierwsza wersja mojego arkusza Excelowego na początek zawierająca podstawowe pozycje. No i co się okazało - materiały po cenach detalicznych z hurtowni. Na ten temat rozmawiałem z wykonawcą, ale stwierdził, że jak materiały chcę sam kupować to będę miał 22% VAT a nie 7. Ja mu na to, że materiały można kupić taniej niż w detalu. A on - że z czegoś musi żyć. Rozumiem że robocizna jest po kosztach wyceniona na 60 tys .
Firma numer 2. Położona na terenie hurtowni budowlanej (ale figurują pod różnymi nazwami). Rozmowa wstępna mało konkretna - zrobię panu kosztorys uproszczony a pan wybierze sobie potem wykonawcę porównując ofertę i ceny. Kosztorys zrobił terminowo - odebrałem i usiadłem ponownie do Excela. Arkusz zaczął się rozrastać bo ten kosztorys był robiony na bazie chyba KNR (może coś pokręciłem). W każdym razie był maksymalnie nieczytelny, przynajmniej na początku. Ale szczegółowa analiza i siedzenie nad nim ujawniły wiele ciekawostek. Z takich fajniejszych "kwiatków - drobiazgów" znalazłem np drewno na szalunki fundamentów. Dla zmylenia przeciwnika podane jest w m3. Na szczęście z matematyki miałem ciut więcej niż naciągane 3 więc sobie to przeliczyłem na deski. I wyszło mi 128 desek długości 1 m, szerokości 20 cm i grubości 3 cm. I do zbicia tych desek jest potrzebne aż 18 kg gwoździ . To oczywiście daje kwotę niewielką, ale zacząłem bardziej szczegółowo analizować kosztorys. Do postawienia ścian parteru był niezbędny dźwig za 560 zł. Przy ścianach piętra ten sam dźwig kosztował 500 - dziwne te kalkulacje trochę. Generalnie na każdym kroku jakaś mina - ja rozumiem że to kosztorys z projektu, a nie faktyczny, ale skoro między dwoma kosztorysami jest rozbieżność materiału na poziomie 40% to coś tu chyba jest nie tak. Więc arkusz rósł i rósł, a moja głowa puchła Robocizna była na tym samym poziomie - 58 tys. ale materiały ciut drożej. No i taka bardzo fajna pozycja w kosztorysie (pomijam już te dźwigi) - "koszty zakupu materiałów budowlanych" - 10% . Cholera - za to, że facet sobie zamówi u siebie w hurtowni materiał mam tak za friko dać 10%? Ale to na szczęście rozpoznanie. Jednak stoimy przed faktem, że start budowy się przesunie (koszty).
Firma numer 3 - robili u mnie w firmie trochę prac i zawsze wygrywali przetargi bo byli najtańsi. Robili dobrze, dokładnie i szybko. No to dostali kosztorys. I cisza.... Minęło półtora miesiąca czasu i jest telefon i mam kosztorys w ręce. Stan surowy zamknięty za 330 tys. Kosztorys bez analizy wędruje w koszu.
Arkusz rozrósł się całkiem przyzwoicie i zacząłem juz mieś rozeznanie ile i czego nam będzie potrzeba. Do wyceny przyjmowałem sobie ceny detaliczne, bez upustów czy ewentualnego zakupu "na czarno". Oczywiście całej masy drobiazgów w tym nie uwzględniłem, ale materiały powiedzmy podstawowe na stan surowy przykryty dachem wyceniła na jakieś 120 tys. Dużo. W duchu liczyłem na trochę mniej. Ale co tam.
Szukając producenta bloczków betonowych natknąłem się na lakoniczne ogłoszenie: "Budowy - Porotherm - Ytong (certyfikat)". Zadzwoniłem - a co mi tam - i umówiłem się na spotkanie "w plenerze" działki. Szef firmy okazał się być całkiem konkretny. Kosztorys oczywiście zrobi za kilka dni. Następnego dnia zaskoczył mnie SMS-em z namiarami na budowy które robił i robi w okolicy. Na ten temat rozpętam zresztą dyskusję na form, by poznać wasze opnie o postawie majstra. Oczywiście nie omieszkałem pojechać i pogadać. Najpierw z sąsiadami (bo ci widzą więcej niż inwestor) a potem z samymi inwestorami. Opinie były bardzo pochlebne. Uważać trzeba oczywiście na detale i pilnować tego. Innych uwag do ekipy nie było. Przy okazji porozmawialiśmy o wykończeniówce i mamy namiar na tanią, dobrą i sprawdzoną (działa ogrzewanie i ludzie zimę przeżyli) ekipę od wody i co.
Kosztorys dostałem i był satysfakcjonujący. 38 tys za całość razem ze sprzętem. Z mojej strony tylko woda, prąd, pomieszczenie jakieś no i materiały. Porównałem tą cenę z cenami jakie krążą po forum i do metrażu domu nie wychodzi to jakoś rozbieżnie. Szef ekipy przy kolejnym spotkaniu zaproponował, że jak trzeba będzie materiały kupować konkretne, to wie gdzie i jakie upusty można wyrwać i deklaruje, że będzie pomagał załatwiać taniej "bo ja też mam upusty" . Co nie zmienia faktu, że co tydzień praktycznie jeżdżę po hurtowniach różnych i sobie ceny rejestruję. Z ekipą udało mi się wynegocjować dodatkowe roboty związane z rynnami i faktury na 3 podstawowe elementy: fundamenty i 2 stropy bez zmiany oferowanej ceny. Pewnie i tak coś wyjdzie dodatkowo w czasie budowania. W ten weekend podpisałem z nimi umowę. Pewnie mogłem jeszcze poszukać, ale co tam.... Jestem dobrej myśli. Jak widziałem ich budowy to jakiegoś strasznego bałaganu tam nie było. Materiały w jednym miejscu i raczej czysto. Przy podpisaniu umowy dostałem namiary na kierownika budowy. I tutaj ciekawy zbieg okoliczności bo w trakcie pierwszej rozmowy telefonicznej okazało się, że się znamy . Po spotkaniu mam wszystko jasne - 1000 za całe kierowanie budową i w tej cenie plan BIOZ (nie wiem co to jest ale ma być zrobione) oraz kosztorys dla banku (chcą z pieczątką kierownika budowy - będą mieli). No i ma to być kierowanie faktyczne a nie fikcja. A start tego budowania planujemy na 5 lipca. RANY - to tylko miesiąc!
Ciekawe jest to, że kosztorysy z dwóch pierwszych firm odebrałem ponad miesiąc temu i z żadnej z nich nikt nawet nie zadzwonił - wykazać jakieś zainteresowanie pracą.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia