"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Poniedziałkowe popołudnie spędziłem na kopaniu rowów . Ale do śmiechu mi było tylko do momentu w którym z rzeczonym rowem (pod przyszły kabel z prądem) zbliżyliśmy się do linii w której rosły drzewa. Gdy trafiłem na korzeń o średnicy uda (i to nie mojego) to zaczęło ogarniać mnie zwątpienie. To cholerstwo będzie gniło przynajmniej kilka lat jeszcze. Dokopaliśmy ile się dało, całe szczęście, że w tym miejscu działka będzie nadsypywana jakieś 40-50 cm, więc potem powinno być spoko. A na razie trzeba będzie uważać plewiąc chwasty bo kabelek nam na krótkim odcinku będzie zasuwał jakieś 30 cm pod ziemią - za to profilaktycznie w grubej rurze podobnej po peszla. Kopanie to fantastyczna sprawa ale dla statystycznego "biurowca" dzień następny to katastrofa. Ledwo wstałem i dowlokłem się do pracy. Ale powinno być coraz lepiej. I zdrowiej !!! A tu zaraz z rana telefon od teścia, że mam podskoczyć sobie odebrać projekt przyłącza energetycznego i go do urzędu rzucić. Jak juz po ten projekt przyjechałem to się okazało, że dziś będzie okazja skorzystać z dźwigu i przestawić garaże na działeczce. Więc popędziłem od niego prosto na działkę i zacząłem przenosić pozostałe w garażu skarby do drugiej "kanciapki". Potem była szybka akcja z przestawianiem żelastwa. Korzystając z okazji przestawiliśmy też garaż sąsiada. I pozostał tylko jeden do przesunięcia - ale właściciele chcą go podobno zdemontować, wyremontować i dopiero wtedy postawić w nowym miejscu.
Po akcji przestawiania udałem się popracować trochę zostawiając sobie urzędowe przyjemności na popołudnie. Złożyłem projekt i zgłoszenie budowy przyłącza - okazało się, że brakuje w nim jeszcze ksera "przynależności do izby" - muszę donieść. A potem poszedłem sobie odebrać dziennik. Pani trochę była zaskoczona moim pojawieniem się, ale po 10 minutach miałem już rękach ostemplowany dziennik budowy. Teraz telefon do p. kierownik budowy - umówiłem się na 19 na PIERWSZY WPIS DO DZIENNIKA BUDOWY . Przy okazji odebrałem kserówki jej uprawnień i przynależności do izby. Dzisiaj rano chcę to podrzucić do Nadzoru Budowlanego i będę miał z głowy papierki związane z budową właściwą.
Popołudnie spędziłem na przenoszeniu z Teściem płytek stanowiących podłogę garażu. Jakie to cholerstwo jest ciężkie !!!. Dzisiaj plecy mam jakieś takie obce
A jak będę miał wypełniony dziennik i pozostałe świstki chyba wybiorę się także dzisiaj do banku. Zobaczymy co powiedzą konkretnie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia