"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
No to od początku.
"Kręcenie" zbrojenia poszło nawet dość sprawnie i to pomimo jego sporej ilości. Pani kierownik na odbiorze była nawet zaskoczona że strzemiona są tak gęsto i jeszcze te dodatkowe pręty.... pokręciła głową i przyznała nam rację. Przy okazji spytała czy mam atest stali - oczywiście nie mam bo zapomniałem. Spróbuję dzisiaj coś w tej sprawie załatwić. Trzeba to sobie wbić do głowy - wszystkie materiały konstrukcyjne muszą mieć atest!!
Grunt okazał się tak twardy, że kopanie zwykłej ziemi odbywało się z użyciem kilofa. Dlatego zrezygnowaliśmy z szalowania i beton poszedł "do ziemi"
zbrojenie prawie gotowe
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/070.jpg
W swojej naiwności zamówiłem 30m3 bez mierzenia i przeliczania ponownie objętości ław. Pierwsza grucha - a właściwie pompo-grucha przyjechała z małym opóźnieniem, ale potem już szło wszystko sprawnie.
pierwsza pompo-grucha na naszej budowie
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/071.jpg
Zanim operator się rozstawił z całą tą aparaturą przed wjazdem czekały już kolejne dwie pełne gruszeczki diabelnie drogiego szarego błota
pompa pokazuje co potrafi
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/072.jpg
Jak już zalewanie ruszyło to opróżnienie tych 3 betoniarek trwało może pół godziny (w sumie 23m3).
i pierwszy beton leci do ziemi
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/073.jpg
Wlali ten beton w wykopy a tu niewiele co widać Dojechała jeszcze grucha 9, potem 7 i uffff......WIDAĆ KONIEC!! Zamawiamy jeszcze 4,5 m3 - juz bez pompy której dziękujemy za pracę.
końcówka zalewania
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/074.jpg
I ławy gotowe - no prawie, bo to jeszcze wszystko rzadkie, ale już za kilka godzin było na tyle twarde, że podlewając je pozwoliłem sobie na pierwszy spacer po przyszłych murach domu. Poszło w sumie 43,5 m3 betonu - trochę więcej niż zakładałem, ale już to przebolałem. Na pewno będzie solidnie.
W trakcie oczekiwania na ostatnią gruchę chłopaki obcięli butelkę plastikową, nawtykali tam jakichś zielonych badyli i ustawili to centralnie w miejscu klatki schodowej pomiędzy ławami. Nijak nie mogłem załapać o co chodzi...., na szczęście w porę się zorientowałem i zanabyłem konieczny rekwizyt. W końcu to pierwszy poważniejszy etap prac zakończony - z ekipą nie piłem (dla zasady), ale wieczorem z Patrycją odbiliśmy winko w intencji tych ław
Wbrew opiniom małżonki duży ten nasz dom będzie. Dobrze, że w przypływie rozrzutności kupiłem 50m wąż zamiast 30m bo miałbym problemy z polaniem najdalej wysuniętych od źródła wody fragmentów. Upierdliwa to robota szczególnie w upał - polałem całość, wracam a tu miejsca gdzie zacząłem już suche . No to polewam dalej - i tak w koło i w koło w koło...... Dzisiaj mnie od tego łażenia nogi bolą.
Pojawiła się też zagadka kanalizacyjna bo wychodzi mi że będę miał rurę kanalizacji tylko 60-70 cm pod ziemią. Na szczęście na krótkim bardzo odcinku bo w sumie może metr - dalej będzie już studzienka. Wszystko to wyszło jakoś wyżej, ale tak musi być - skarpa od strony bloku wymusza posadowienie domu, a że reszta jest tego następstwem - będę musiał nadsypać trochę gruntu dookoła domu. Ale to dopiero za rok
Dzisiaj mają sobie tylko rozmierzyć narożniki i przygotować robotę, a od jutra zaczyna się murowanie ścianek fundamentowych. Przyjedzie też pierwsza fura piasku i dostawa materiału. Ciekawie się robi No i czas najwyższy uruchomić pierwszą transzę kredytu bo konto jakoś tak stopniało a nadal "siedzimy w ziemi".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia