"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
No i kurna dobrze żarło i zdechło....
Dzisiaj miała być dostawa silikatu 12 cm. Wczoraj zadzwoniłem popołudniu do hurtowni by ją potwierdzić i domówić trochę klinkieru. Okazało się, że silikaty jeszcze nie dojechały od producenta. No to łaps za telefon i dzwonię do producenta. "Dopiero w czwartek zmienimy formę więc najwcześniej w czwartek wieczorem lub w piątek rano te pana cegły wyjadą" Cholera!!! A na placu budowy ostatnie cegły wymurowują. No trudno - konsultacja z majstrem, reorganizacja prac - niech robią co mogą innego. Materiały mają dojechać rano - tylko na te elewacyjne trzeba poczekać. Dostawa miała być rano, o 10 dzwonię - "samochód wyjechał wczoraj po cement i wróci dopiero za godzinę" Zanim go rozładują, załadują i dojedzie - zrobi się 13, a na budowie sielanka - spokój, cisza, ekipa się opala na styropianie (tego akurat mam dużo) i popija piwo (na szczęście zawsze w rozsądnych ilościach). Jadę popołudniu sobie pogadać z szefem hurtowni, bo coś ostatnio mnie zaniedbują.
Na pocieszenie udało mi się załatwić w końcu kotwy z nierdzewki do murowania na klej. Oryginalne kotwy Ytonga mają tylko 30 cm i się nie nadawały - poza tym cena ok 4 zł za sztukę jest powalająca. Pojechałem do firmy robiącej wyroby z nierdzewki. Zamówią dla mnie 3 arkusze 1 mm blachy perforowanej i potną to na odpowiednie paski. Całość będzie kosztowała 1,6 zł za sztukę - kotwy mają mieć 40 cm długości. I skończą się utyskiwania majstrów na obecne blachy, a i kleju się zaoszczędzi sporo.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia