"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
To był naprawdę intensywny dzień - zadowolony jestem jak diabli, tym bardziej, że byłem trochę czasu uziemiony z powodu przeziębienia.
W końcu dotarła faktura za wywóz śmieci. Nazbierało się tego "aż" 450 kg . A myślałem, że będzie więcej - bo wrzuciliśmy tam praktycznie wszystkie "niegruzowe" śmieciuchy. Zostały nam tylko taśmy pakowe ze wszystkich palet jakie dojechały na budowę - całkiem spora kupka tego się zebrała. Na szczęście mieliśmy na placu starą metalową beczkę 120l i pewien pomysł - może niezbyt legalny, ale wieczorem dymu widać było Wyciąłem z boku otwór doprowadzający powietrze do spalania, zarzuciliśmy na początek trochę drewna, a jak się rozpaliło to siup do tego wiadereczko węgla Buchał z tego żar niemiłosierny - temperatura była na tyle solidna, a godzina odpowiednia (ciemno), że można było przystąpić to utylizacji taśm.
palenisko w akcji
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/197.jpg
Udało się nam przerobić na dym chyba ponad połowę złoża zalegającego w garażu. Piszę "chyba" bo ciemność sprzyjająca naszemu występkowi utrudniała nam znacznie wygrzebywanie tasiemek - odbywało się to pod koniec juz po omacku prawie. Za kilka dni poprawimy i temat śmieci po stanie surowym będzie z grubsza zakończony.
Skoro już zaplanowałem że całą sobotę poświęcę dłuższemu siedzeniu na działce i przy okazji paleniu na dwa paleniska - w kozie i kominku to trzeba było się rozejżeć za paliwem do kozy bo na drewnie nic innego nie zrobię - trzeba dokładać co 15 minut . Co innego kominek - tam wrzucę drewna na full i mam spokój na parę godzin. Po poszukiwaniach znalazłem w końcu skład węgla gdzie sprzedawali go w workach jutowych - zakupiłem 4 wory - 110 kg i szczęśliwy pognałem na działkę. W piecyku bucha aż miło, kominek tez rozpalony a ja siedzę w garażu i rąbię drewno które tam wrzuciłem wczoraj żeby po ostatnich ulewach chociaż trochę podeschło.
Zainstalowałem sobie termometr w budynku i obserwuję co się tam wyrabia z temperaturą. Silikat to jednak faktycznie solidny akumulator ciepła. Na zewnątrz +12 (kolejny piękny wiosenny dzień tej zimy ) a w budynku + 3 i para z ust leci. Jeden czujnik mam na wysokości 1,5 metra, a drugi na kabelku wywindowałem pod sam strop by widzieć różnice temperatury. Po całym dniu palenia na czujniku górnym temperatura skoczyła o prawie 5 stopni w górę, a na dolnym .... aż o 1,2 stopnia Wynika to chyba z tego, że termometr wisi na ścianie nośnej która to "ciepełko" akumuluje. Dużo drewna i węgla muszę przywieźć i puścić przez kominy, żeby temperatury zaczęły być normalniejsze w środku. Z ciekawostek - termometr ma również w sobie funkcję higrometru. Tutaj odczyty są niezłe Wilgotność powietrza wykazywana przez to ustrojstwo wewnątrz budynku jest na poziomie 98% W sumie się nie dziwię skoro powietrze jest systematycznie nawilżane kapiącą z dachu wodą
Umówiłem się też na dzisiaj z naszym potencjalnym wykonawcą tynków cementowych - mieliśmy ustalić od kiedy wejdzie i co ma do zrobienia. Na początek "rzucę" go na parapety klinkierowe - będę spokojniejszy jak okna będą już podmurowane od dołu chociaż z zewnątrz. A co do tynków cementowych to planowaliśmy je na całym dole użytkowym. Cześć mieszkalna miała być w gipsach z agregatu, ale zaczynam sie wahać co do trafności tego wyboru. Obecnie układ (po naradzie rodzinnej) jest taki, że poczekamy i zobaczymy jak te tynki cementowe będą wyglądały na dole - i wtedy zdecydujemy czy chcemy takie na górze. Po rozmowie - zresztą krótkiej i konkretnej - stanęło na tym ze tynki będą po 8,5 zł za m2 + materiał ( w wersji "filcowanej" złocisza drożej sobie życzą. Mam wszystko kupić, listwy, narożniki no i surowiec do tynkowania oczywiście też. Betoniarkę od kolegi załatwię bo nasz tynkarz jest "na dorobku" dopiero . I za dwa tygodnie w poniedziałek zaczynamy "akcję tynkowanie"
Zaliczyliśmy też dziś odwiedziny moich rodziców na budowie. Ponieważ teść wyposażył schody w poręcz od strony ściany udało się wydostać na pięterko i zobaczyli w końcu nasze "włościa" Za pierwszym razem niestety pooglądali tylko parter.
W czwartek (dzień przed oficjalnym upłynięciem terminu ultimatum) dzwoniłem do majstra z zapytaniem czy juz podjął jakąś decyzję w związku z pismem. Powiedział, że odpisze w poniedziałek dopiero bo jest w Warszawie na budowie. A niech tam.... dwa dni mogę poczekać - ciekawe co wyskrobie w odpowiedzi. Dzisiaj się dowiedziałem, że wcale w czwartek w warszawie nie był , ale mniejsza o to.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia