"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Prace nad instalacjami wrą aż huczy po okolicy . Od wtorku ekipa rafslusarczyka ryje, kuje, wierci i podcina demolując (w imię słusznej sprawy) nasze wygłaskane tynki. Nie rozpaczam bo byłem na to psychicznie przygotowany czytając wypowiedzi innych forumowiczów o tym etapie prac. Mus to mus - z tynkarzami jestem umówiony na wszelkie poprawki na "po wylewkach" - a trochę zabawy będzie. Z drugiej strony liczyłem się z tym, że będzie znacznie gorzej. A tu zaraz po kuciu gruz posprzątany i wyrzucony. Ba - chłopaki nawet robią więcej niż do nich należy - wczoraj wysprzątali nam jedno pomieszczenie pod wyklejanie papy (ale było miłe zaskoczenie) .
Co do ich pracy to na razie nie mam uwag - wszystko wygląda profesjonalnie i bez improwizacji (a to chyba najlepsza rekomendacja). Dziś chyba uda im się skończyć etap "grzejnikowy, na po świętach zostanie kotłownia (jeszcze nie dojechała) rozdzielacze, no i podłogówka.
A ja popołudniami do spółki z niezastąpionym Teściem dalej walczę z papą i wszystkimi gratami, które już zdążyły się nagromadzić w budynku przez czas budowy. Samo wyniesienie tego przed budynek i logiczne posortowanie zajmuje nam ponad połowę całego czasu poświęcanego na robotę. A najgorsza z prac to doprowadzanie do porządku powierzchni "chudziaka" w miejscach gdzie stała betoniarka - miejscami grubość zaprawy tynkarskiej dochodzi do 3 cm . Skucie tego młotkiem to straszna robota. Wczoraj rafslusarczyk pożyczył nam na trochę takiego wielgachnego młota Hilti z szerokim na 5 cm dłutem - i "życie stało się prostsze" .
Na dziś zostało mi jeszcze jakieś 25-30 m2 papy, potem folia i jutro mam na rano umówioną dostawę styropianu. Piątek jest u mnie w firmie dniem wolnym od pracy - i nie zamierzam go zmarnować. Ciekawe ile styropianu uda mi się poukładać? Na wtorek (powrót ekipy wod-kan-co) chciałbym już cały dom mieć "ostyropianowany".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia