"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Wiosna na całego, a w naszym "ogrodzie" jak po wybuchu bomby atomowej - jesienny oprysk pana Ogrodnika zrobił swoje. Praktycznie nic nie odrasta, w jednym miejscu pojawiły się pędy topoli a reszta opryskanego terenu wygląda na jałową i wypaloną - sceneria dobra do filmów SF. Ale roślinki cebulkowe, które w okresie oprysku były juz w fazie snu zimowego przetrwały i teraz mamy takie kwiatki:)
Punktowa eksplozja zieleni na działce dookoła gruz i beton, a tu taaakie kwiatki
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/263.jpg
Nasza Iga ostatnio z racji nienajlepszej pogody nie może się pobawić w piasku, więc wyjście na działkę nie należy do jej czynności z grupy "the best of...." Musieliśmy ją jakoś zmobilizować do czwartkowego wypadu by trochę popchnąć robotę do przodu. Zaproponowaliśmy jej rysowanie kredą we ... własnym pokoju . Nie dowierzała nam i cały czas dopytywała czy na pewno będzie mogła sobie rysować i czy sobie nie żartujemy. Nie żartowaliśmy:
Podłoga w pokoju Igi - jeszcze zostało do zamalowania 12m2 a potem wszystko przykryją panele
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/264.jpg
Na początek zdjęcie wspominkowe z poprzedniego weekendu:
Pierwszy (najmniejszy) pokój po 5 godzinach pracy - dopiero się wprawiamy
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/265.jpg
13 piątek to początek naszej zabawy z salonem. Przez cztery godziny udało nam się waserwagą rozmierzyć poziom dookoła pomieszczenia, rozmierzyć szerokość elementu rozdzielającego sufit na strefy i przystąpić do jego montażu.
Po 3 godzinach coś tam widać, ale wygląda to żałośnie
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/266.jpg
Niestety byliśmy zmuszeni kończyć więc dalsze prace ruszyły dnia następnego. Mieliśmy całe popołudnie "dla siebie" bo Iga pojechała do koleżanek. No to do boju!
Moja lepsza połowa udzielała się gdzie tylko mogła
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/267.jpg
Generalnie dostała fuchę "narzędziowca" - ja stoję na drabinie i kolejno wiercę, kołkuję, dokręcam, przymierzam a na wyciagnięcie ręki jest czujny narzędziowiec, który zawsze poda mi potrzebne narzędzie (to się nazywa rodzinne budowanie - co? )
Ponieważ poprzedniego dnia wykonaliśmy wszystkie roboty "górnicze" - pozostało nam docięcie pozostałych profili i zmontowanie konstrukcji. Po godzinie ten etap był zakończony, choć miałem moment zwątpienia gdy przyszło mi to wypoziomować . Jeden bok super trzymał linię, a drugi.... hm... fale Dunaju? tak - to chyba będzie dobre określenie. No ale po kolejnych kilkunastu skokach z grabiny na drabinę i pomocy poziomicy jakoś się udało sprawę domknąć.
Co zaczęliśmy to i skończyliśmy - a w środku pójdą rury od wentylacji i dgp
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/268.jpg
No to z rozpędu zrobiliśmy jeszcze mały kawałek konstrukcji nad salonem. Niestety więcej nie daliśmy rady bo czas zaczął nam się kurczyć.
I gotowy kolejny fragment - tylko czemu tak wolno nam to idzie?
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/269.jpg
W piątek próbowałem jeszcze coś wywalczyć z firmą Darco (upusty), ale niestety nic z tego nie wyszło. Nasi przyszli sąsiedzi z naprzeciwka (widzimy ich z okna salonu) mają firmę "kominkową. Poprosiłem by spróbowali wynegocjować jakieś konkretniejsze ceny na cały mi potrzebny towar. Niestety - cena uzyskana przez nich różni się od mojej o .... 20 zł . Czyli nie ma sensu im głowy zawracać i dzisiaj zamówię towar bezpośrednio.
W sobotę ostatecznie klamka zapadła i mamy wybrane kafle do łazienki - do mniejszej na 100% i do większej na 90%. Mniejsza łazienka już rozrysowana i dzisiaj pojedziemy złożyć pierwsze kaflowe zamówienie - zaczyna się kolejny etap wydawania pieniędzy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia