"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Firma Darco stanęła na wysokości zadania i dosłali nam brakujące anemostaty - na własny koszt a dostaliśmy je wczoraj. Brawo!
A na samej budowie od wczorajszego ranka zrywanie papy na całego. Dopiero teraz było widać jaka partanina była zrobiona. Papa którą zrywali z dachu jeszcze miejscami miała folię zabezpieczającą - nawet nie naruszoną palnikiem. Po zerwaniu mniej więcej 1/10 całości robotnicy mieli juz przemoczone rękawice - tyle wilgoci siedziało między warstwami papy. Po zerwaniu całości okazało się, że warstwa betonu pod papą która pokryta była jakimś tam smarowidłem po zimie i obecności wilgoci bardzo sprawnie się złuszczyła . Więc po zrywaniu zamiatanie całości i smarowanie od nowa lepikiem. Zakończyli pracę o godz. 18 i umówili się na dziś rano.
Prognozą pogody byłem uspokojony, ale bałem się radosnej wiosennej burzy - w przypadku jej przejścia całość wody z opadu wylądowała by wewnątrz naszego domu Na szczęście noc minęła spokojnie.
A dziś od rana piękna słoneczna pogoda - nic tylko pracować. Niestety... lepik przez noc nie wysechł wystarczająco więc zapadła decyzja o przesunięciu początku prac na godz. 14. Popołudnie minęło ekipie na wykonaniu obróbki wypustów dachowych papą podkładową - więc burza juz nam aż tak bardzo straszną nie jest Jutro niestety przerwa świąteczna, a w piątek szansa na zakończenie etapu papy podkładowej.
Patrycji po ostatnim tańcu na drabinie nic na szczęście nie jest więc zrobiliśmy dziś konstrukcję sufitu w pierwszym z pokojów. Właściwie to rozgrzebaliśmy ją już wczoraj, ale dachowcy zabrali nam drabinę - i to uniemożliwiło nam dalszą pracę. Potem przystąpiliśmy do destrukcji tego co zrobiliśmy dzień wcześniej między kuchnią a jadalnią. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że musimy to wykonać inaczej - lepiej, ale wymagało to przebudowania całości. Cóż - dopiero się uczymy, więc taka drobna "obsuwa" się nie liczy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia