"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Po trzech dniach pracy wygoniłem ekipę od gips-katonów...
Ale zacznijmy od początku. Jak ustaliliśmy - tak zrobiliśmy. Gipskartony samodzielnie zakończylibyśmy pewnie w okolicach świąt, więc pomoc siły fachowej była wskazana. Zgodnie z umówionym terminem panowie zameldowali się na budowie w środę o 6:30 rano i rozpoczęli prace od oceny tego co popełniliśmy do tej pory i ustalenia co dalej mają robić. Materiału mieli dużo (w naszym pojęciu) więc pojechałem spokojnie do pracy. O 11 zadzwonili, że właściwie to im się materiał kończy i żeby coś biegiem pozałatwiać. Umówiłem dostawę płyt gk i dłuższych profili, a resztę dorobnicy by było szybciej zawiozłem im osobiście. Zaraz po pracy pojechałem montować rury instalacji powietrznych, bo te blokowały panom dalsze prace. Trochę sobie nawzajem przeszkadzaliśmy, ale po 18 panowie mieli juz dość i pojechali do domu a my spokojnie zrobiliśmy rury w 2 pokojach. Następnego dnia mogłem być na budowie dopiero po pracy i to co zobaczyłem przeszło moje oczekiwania. Dwa pokoje zrobione kuchnia częściowo, salon także częściowo. I znowu ich rury blokują. Więc chcąc nie chcąc w piątek zrobiłem sobie wolne w pracy i od rana dłubałem przy rurach. Musze się pochwalić, że poszło mi bardzo dobrze - ukończone jest tak na oko 90 procent instalacji. Nie mogłem się doliczyć jednego anemostatu wywiewnego do kuchni i już prawie zacząłem szukać sprawcy jego zaginięcia, ale dla spokojnego sumienia zajżałem do zdjęć z dostawy i wtedy przypomniało mi się, że tego anemostatu mi nie przysłano, bo nie mieli takowego na stanie. Telefonicznie ustaliłem wszystko z firmą Darco i mam mieć go w poniedziałek.
Piątkowe popołudnie spędziłem na poszukiwaniu kabla głośnikowego. Kupiłem go całą szpulkę przy okazji zakupów instalacji rtv i tak się poniewierał po domu i garażu aż się spodobał którejś ekipie. W sumie strata niewielka, ale totalnie zdezorganizowała nam piątkowe popołudnie. Najpierw przekopywanie obydwu garażów, potem wyjazd do praktikera - ale jak zobaczyłem ceny kabla głośnikowego - postanowiłem poczekać do następnego dnia. Za 100mb zapłaciłem 54zł a taki sam kabel w praktikerze po 3,7 za mb . Zresztą podobne zdziwienie miałem gdy zobaczyłem ceny wentylatorów do dgp. Mają w ofercie produkty firmy Darco i za zestaw wentylatora z bypasem życzą sobie 1760zł a w darco ten sam zestaw kosztuje 940zł - toż to przecie bandytyzm! No ale nic to - roboty idą do przodu jak burza - jednak materiały będą dopiero w poniedziałek popołudniu, a ekipa (która ma juz u nas ksywę "bronki talary" bo pracują jak na akord) roboty ma na raptem 2-3 godziny. Ustaliliśmy że - po pierwsze w sobotę pracują krócej, po drugie - nie przychodzą w niedzielę a po trzecie - przebąkiwali o jakiejś robocie w "międzyczasie" więc niech tam idą i wrócą w środę. My do tego czasu dokończymy wszystkie instalacje i bez przeszkód będą mogli zakończyć sufity.
W piątek miałem tez trochę rozjazdów w poszukiwaniu kabla do podłączenia przyszłego rzutnika. Stanęło na tym, że póki co pójdzie kabel s-video i dodatkowo sznurek do przeciągnięcia w przyszłości lepszego kabla. Zakup kabla to tez było ciekawe doświadczenie - z głupia frant wskoczyłem do pierwszego z brzegu sklepu dla oszołomów od kina domowego. Jak mi pan wyskoczył z kabelkiem po 50zł za mb - zbastowałem i pojechałem do MediaMarkt. Stosowny 15m kabelek firmy Hama nabyłem za 75 złociszy - i dodatkowo mam w komplecie kabel audio do podłączenia komputera do tv - czyli dwa grzybki w barszczu W sobotę odebraliśmy płytki na większą łazienkę - hiszpańskie z firmy Azteca - cena trochę mnie powaliła tym bardziej że Patrycja przygotowała mnie na mniejszą kwotę - no ale co tam, to się robi na lata (no i w ten sposób rujnuje się pieczołowicie skonstruowany budżet budowy domu ) W tym tygodniu powinna dojechać wanna no i może w końcu kafle na jadalnię - coś się w Opocznie zacięło i nie produkują już dość długo upatrzonych przez nas kafli.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia