"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Kurczę - naprawdę nie mam kiedy pisać....a z drugiej strony nie ma o czym
W sobotę dotarł pan od ogródka i dokończył nasz krąg ogniskowy - brakowało nam kilku dużych kamieni. Kamienie ułożone, ogródek rozliczony. Trawa rośnie - pogoda w końcu taka, że tylko podlewamy i patrzymy jak rośnie. A rośnie w oczach :) - na początku wyglądał jak klepisko, a w tej chwili już z daleka sprawia wrażenie zielonego. Na wiosnę jak się pozbiera to dopiero będzie efekt marzenie.
Wczoraj zaliczyliśmy pierwsze cywilizowane rodzinne ognisko na naszej działce. Było super. Z tym podlewaniem to trochę pogmatwana sprawa - szczególnie jeśli chodzi o tzw "kropelkę". Mamy to podłączać według zaleceń wykonawców ogrodu co 2 dni na 30 minut. fajnie - o włączeniu pamiętamy - gorzej w wyłączaniem Ostatnio trochę metrów wody przez to "nastukaliśmy" nadprogramowo. Oglądałem sterowniki w różnych wariantach firmy Gardena - ale najtańszy ze zwykłym minutnikiem to wydatek ok 100 zł. Taniej wyjdzie programator czasowy i elektrozawór od pralki. Ale to chyba dopiero na wiosnę - teraz juz pomału sezon ogrodowy się będzie kończył. No chyba że sprawdzą się prognozy o ciepłym listopadzie - wtedy będę zmuszony zrobić ten zestaw wcześniej.
Od ubiegłego poniedziałku w związku z wycieczką naszego wentylatora dgp do serwisu egzystujemy na ogrzewaniu gazowym. Rozruchu dokonałem samodzielnie, ale po kilka cennych wskazówek zmuszony byłem zadzwonić do kolegi rafslusarczyka który naszą instalację popełnił . Szybki instruktarz i ustawienie podstawowych parametrów zajęło nam 10 minut. Od tego czasu wszystko działa bez zarzutu. Tylko następnego dnia rano był efekt ciepłej podłogi w części ogrzewanej podłogówką. Gdy temperatura w budynki sie ustaliła - podłoga jest taka nijaka - nie jest zimna, ale też nie jest ciepła. Inna sprawa że teraz na dworze temperatury oscylują w okolicach 10 stopni, więc grzanie jest naprawdę symboliczne. Robię codzienne odczyty wskazań gazomierza i na razie jestem mile zaskoczony. Zobaczymy co powiem jak przyjdzie faktyczna zima i trzeba będzie zacząć grzać mocniej.
Tynkarze od tygodnia szarpią się z największą ścianą naszego budynku. Dzisiaj chyba dojedzie brakujący tynk i będą mogli zacząć nakładanie ostatecznej warstwy. Przy okazji domawiania tynku u producenta okazało się (nie wiadomo z czyjego błędu to wynika), że zamiast tynku silikatowego, mamy silikatowo - silikonowy w cenie tego pierwszego Z pracy tynkarzy jesteśmy zadowoleni - ściany wyglądają tak jak oczekiwaliśmy. Oczywiście jak to zwykle diabeł tkwi w szczegółach i dali plamę z obróbką naszych okien od klatki schodowej - ale mają to poprawić. Wstępnie koniec prac deklarują na początek przyszłego tygodnia - a prognozy pogody jak na zamówienie :)
Od soboty mieszkamy już w składzie docelowym - wyjechały ostatnie z naszych szczeniaków. Jedną suczkę sobie zostawiliśmy - ale co to jest jedna suczka? W domu pusto, cicho, sprzątać siurów nie trzeba a i zniszczenia ustały :) Fajny to był okres - naprawdę. Finał wykończeniówki (masa ustaleń), przeprowadzka nasza, lekki remont w mieszkaniu, przeprowadzka rodziców i do tego wszystkiego 9 radosnych szczeniaków - jak ktoś lubi zakręcone życie - polecam taki wariant A teraz zaczynamy mieć czas by... odpocząć. Tak po prostu...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia