"Z motyką na słońce" - czyli koszyczek Rydzów
Pogodę mamy idealną dla ogrodu Ciepło i ostatnio codziennie pada. W chwilach gdy jest sucho
szalejemy z kosiarą. Sprawdza się nam ten ręczy wynalazek - już nawet za bardzo nie mamy na
drugi dzień zakwasów po koszeniu . Potem deszczyk ją podlewa i rośnie jak wściekła. Zaczyna też
"odbijać" trawniczek w miejscach gdzie została dosiana po zimie. Wygląd z wersji "tak sobie" zmienił
się na "całkiem, całkiem". A roślinki i kora dookoła uzupełniają efekt.
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/442.jpg
Jeszcze jakby tak ten płotek zarósł jakimiś bluszczami... ech
W środę sprężyłem się w sobie i zabrałem za wykonanie brakującego fragmentu ogrodzenia
z sąsiadami w rogu ogrodu - czyli za przeróbkę pergoli które kupiliśmy w niedzielę. Problem polega
na tym że miały one stanąć między słupkami na skarpie, a mają kształt prostokąta .
Pierwszą sztukę przerabiałem nieco "na czuja" - ale się udało. Z następnymi poszło dużo
sprawniej. Montaż to właściwie wbicie słupków w odpowiednim miejscu i wkręcenie 6 wkrętów.
Efekt mnie całkiem satysfakcjonuje - oceńcie sami:
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/445.jpg
Środa to był także dzień rozmów z biegłym sądowym o naszym dachu. Pan chciał się umówić
na wizję lokalną dachu o którym miał opinię wydać. Naświetliłem mu problem związany
z wyjściem na górę (drabina i brak tarasu). Potem od słowa do słowa doszliśmy do tego,
że dach już jest naprawiony. Był z jednej strony nieco rozczarowany - stwierdził, że w takim
razie będzie musiał wydać opinię na podstawie materiałów i opnii zawartych w aktach
sprawy. Czyli wszystko idzie zgodnie z tym co nam powiedział nasz mecenas Przyznał
nam tez rację, że nie czekaliśmy z naprawą , bo "zniszczenia mogłyby być znacznie większe".
Wczoraj w ramach "prac domowych" (ale mnie wzięło ) zrobiłem "schody zawnętrzne".
Tak dwa pustaki stojące przed drzwiami nazwała nasza kierownik budowy. Ponieważ
sprawa dachu jeszcze trochę potrwa, a co za tym idzie brak widoków na kasę musiałem
wykonać przed wejściem coś solidnieszego niż te dwa pustaczki. Wykorzystałem deski leżące
za domem wykorzystywane jeszcze w czasie budowy. Po docięciu ułozyłem je na wypoziomowanych
dwóch rzędach pustaków stropowych i zbiłem w jeden duzy silidny blat. W całej operacji pomagała
mi aktywnie oczywiście córcia . Po godzinie roboty blat był gotowy.
Ponieważ trochę desek miałem jeszcze pociętych zbiłem pierwszy element prowizorycznego "chodnika"
do domu. Dzięki tej konstrukcji która docelowo będzie sięgała do rogu budynku mamy nadzieję
na znaczne zmniejszenie ilości piachu dostającego się na butach do domu.
Schody zewnatrzne z daleka:
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/443.jpg
i z bliska z drugiej strony
http://www.zkoszarydzow.pl/murator/444.jpg
Kilka dni temu trafiłem do urzędu skarbowego. Niejako przy okazji zadzwoniłem do pokoju
zajmującego się losami naszego wniosku o zwrot vatu. Miła pani powiedziała mi że na razie nic
nie drgneło bo "ma na to 6 miesięcy" .
Cholera.... Jakoś tan naiwnie liczyłem, że może chociiaż sprawa ruszyła z miejsca
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia