Dziennik Alicjanki
No i wracam znów do błota, historia stara i przeze mnie wcześniej opisana. Jednak to że się zdarzyła (mówię o zatopieniu w błocie naszych obu samochodów + jednej lawety. Druga laweta wyciągała nas wszystkich. A dobry sąsiad który chciał nam pomóc, urwał sobie hak holowniczy razem ze sporą częścią okolicznej blachy...) spowodowało we mnie podświadomy lęk do nadejścia jesieni i odnowienia naszego bajora przed domem. Zatem parliśmy do tego, żeby się błota pozbyć. Najpierw czekaliśmy na przyjazd ciężarówki z gazem. Oni zawsze mają przykrótkie węże i muszą wjeżdżać głęboko na działkę - chyba nie po mojej nowej kostce!!!??? Zatem samochód przyjechał, dzięki temu że jesień była pogodna zakopał się tylko na tyle, żeby się samemu odkopać i uciec przeklinając naszą okolicę...
Potem czekaliśmy na ciężarówki z ziemią, która miała wyrównać teren od strony północno-zachodniej - czyli od sąsiadów, gdzie jeszcze trawy nie ma. Ciężarówka przyjechała, wyryła kołami ROWY i uciekła wzorem gazownika, ciesząc się, że chyba koniec naszej współpracy na jakiś czas. Przyszedł czas na KOSTKĘ!
Marek wynalazł kilku konkurencyjnych kostkarzy, w drodze eliminacji i referencji na placu boju został jeden. Cena: 75zł/m2. Kostkę kładliśmy brązową, zaokrągloną taką staropolską (albo dworską, jakoś tak się nazywa). Kostki wyszło ze 200m2, ale mamy swobodne pole manewru dwoma samochodami na podjeździe.
Przyszedł zatem czas pomyśleć o bramie. Niedaleki sąsiad wynalazł gdzieś w konińskim bramiarza, który robi kute przesuwne bramy po 500zł za m.b. Cena super atrakcyjna, postanowiliśmy zobaczyć jak zrobi tenże bramiarz temuż sąsiadowi. Oprócz kwestii estetycznych – brama jak na mój gust mocno zbyt bogata – brama wyglądała OK. Po obejrzeniu szczegółów można by się przyczepić – np furtka zrobiona jest w taki sposób, że nie uda się w zamku zamontować elektromagnesu. Wtedy jednak zauroczeni byliśmy ceną. To było w Sierpniu (jeszcze przed położeniem kostki). Marek skontaktowała się z bramiarzem, rzeczywiście cena niska. Przy ustalaniu wzoru okazało się, że nie jest lekko, albowiem człowiek ten nie różnicuje ceny od bogactwa bramy, co było dla mnie totalnym zaskoczeniem. U dalszych sąsiadów ptaszki na bramie ćwierkają i owoce z kwiatami się przeplatają, a jak ja chcę taką zupełnie prostą, bez żadnego zdobienia, to mam tyle samo płacić? Co więcej – pan najchętniej zrobiłby taką samą bramę jak u sąsiadów. Ale ja takiej nie chcę! Więc ustaliliśmy wzór wymęczony negocjacjami z którego byłam w środku niezadowolona. Zaczęliśmy przygotowanie słupków z klinkieru wg jego instrukcji. Mija zatem wrzesień – brama ma być pod jego koniec. Wrzesień minął, pan nie mógł. W październiku nadal się nie składa, termin montażu zmienia się co tydzień. Co gorsza pan sam nie powiadamia, że nie przyjedzie, tylko my wydzwaniamy. Byłam już zła, bo suka miała mieć cieczkę w listopadzie i chciałam do tej pory się ogrodzić. Przyszedł listopad, pana nie ma. Marek zatem zadzwonił i zapytał: jest ta brama czy jej nie ma? No jest. No to jak pan nie przyjedzie na montaż w najbliższy piątek, to może pan w ogóle nie przyjeżdżać. Nie przyjechał. Marek jeszcze do niego zadzwonił, gość powiedział, że bramę ma, ale jak mu Marek tak powiedział, to nie przyjedzie. Przedziwna historia! Doszliśmy do wniosku, że pewnie nawet za tą bramę się nie zabrał, tylko PO CHOLERĘ NAS TYLE ZWODZIŁ?! Przecież nie sprzeda bramy zrobionej na wymiar?
W międzyczasie któregoś pięknego dnia do naszego domu przyszedł człowiek i pyta Marka: a u Pana te słupki już miesiąc stoją, a co z bramą? Marek był wtedy w czasie rozmów z tamtym z Konińskiego, więc mu powiedział, że zamówił. Gość zostawił swoją wizytówkę z której wynikało, że sam zajmuje się kowalstwem artystycznym. Zatem jak gość z konińskiego nawalił, było do kogo się zwrócić. Słowo do słowa okazało się, że tenże – miejscowy „kowal” (dla ułatwienia tak go nazwę), zrobił wszystkie najładniejsze płoty w okolicy, które jeździłam podglądać, żeby ściągnąć jakiś ładny wzór. Tenże Kowal zrobił płot: w miejscowym kościele, w urzędzie miasta, kopie pałacowych wrót z 17 wieku itp. Wrażenie robił fantastyczne: drobiazgowy, zaraz obejrzał przygotowane wcześniej słupki i pokazał mnóstwo błędów. Bramę (wzór) po prostu wybrałam z miliona zdjęć jego realizacji. Odradził nam łuczki (planowane przez poprzednika), bo mamy bardzo długie przęsło (4,7m) i długą bramę (4,5) i tenże łuk wyglądałby na takich przestrzeniach głupio. Miał zatem zrobić furtkę wejściową (pod elektromagnes), bramę przesuwną, ww przęsło płotu, furtkę śmietnikową (na zwykły klucz). Wzór jak na zdjęciu, żadnych więcej skręceń czy ozdobników. Chciał ok. 6700zł, skończyło się na 5900zł. O robociźnie tamtego z Konińskiego powiedział, ze to nie kowal tylko rzemieślnik, albowiem wybrał niepotrzebnie tak grube druty (sorry za laickie słownictwo) – jak się robi bramę przesuwną (wiszącą), powinno się unikać zbędnego jej obciążania. Wszystkie elementy tamten kupował i spawał, tymczasem nasz Kowal je WYKUWA RĘCZNIE (tu duuuuuży nacisk w głosie Kowala)! Ja nie zdawałam sobie sprawy z różnicy w jakości, ale teraz wiem, że to coś jak upieczenie ciasta samemu vs kupienie go w supermarkecie. Wiadomo – swoje lepsze.
Generalnie płotu od drogi mamy ponad 30m. Front przed domem jest już kuty, natomiast część za furtką jest przygotowana pod przyszłościowy płot kuty na słupkach klinkierowych (zrobiona jest podmurówka i jeden słupek klinkierowy na samym końcu), ale na razie jest tam zwykła siatka. Drogę mamy polną i wiejską a inwestycja w płot jest OGROMNYM wydatkiem, więc i tak zrobiliśmy moim zdaniem sporo. Naszego KOWALA GORĄCO POLECAM!! Okazał się być takim człowiekiem jakie wrażenie robił: słowny, bardzo dokładny, rzeczowy i honorowy. Z bramy (wzoru, wykonania i funkcjonowania) jestem BARDZO zadowolona.!!! Od początku nowego roku nasz Kowal będzie miał przestój z robocizną, więc można wynegocjować bardzo atrakcyjne warunki (wiem, bo oferował nam zrobienie pozostałej części płotu na baaardzo korzystnych warunkach...). W razie czego można powołać się na mnie. Jego strona to http://www.arkit.pl." rel="external nofollow">http://www.arkit.pl.
Pozdrawiam świątecznie,
Alicjanka
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia