Nurniego dziennik
Wczoraj odwaliliśmy z kolegami kawał dobrej roboty. Przywiozłem paliki, siatkę, narzedzia i zaczeliśmy. Lało bite 10 godzin, ale się nie dawaliśmy. Żonka tylko dowoziła coś na rozgrzanie i na ząb. I po tych 10 godzinach (przemoczeni do suchej nitki) skończyliśmy:
OGRODZENIE NA CZAS BUDOWY Z BRAMĄ OCZYWIŚCIE
(zamykaną na łańcuch)
Niestety mam tylko sąsiadów z tyłu więc do ogrodzenia było ok. 140 m.b. i byłem pewien, że w jeden dzień nie damy rady, ale o dziwo udało się.
Poznałem w końcu wszystkich sąsiadów dookólnych, bo jak zobaczyli, że coś się dzieje to zachodzili, pytali itd. Jak na razie raczej wszyscy w porządku. Jeden tylko, ten z tyły (bo z tyły graniczę z dwoma), chciał pokazać jaki to jest ważny i wykazał oburzenie, że nie zapytałem go o zgodę na przeczepienie 3 (trzema) drutami mojej siatki do jego słupka.
Przy czym mocowanie nie było "nośne" ponieważ już metr od tego słupka stał mój pal, więc te druciki trzymały tylko 1 mb. siatki.
Sęk w tym, że pytać próbowałem, ale nikt nie odpowiadał.
Zaproponowałem Panu, że zrobimy tak: ja teraz odwiążę drut i zapytam go o zgodę powtórnie, jak się zgodzi to powtórnie przywiążę jak nie to zaraz wkopuję słupek. Pan zgłupiał, zaczął się tłumaczyć, że nie o to mu chodziło i że oczywiście tak może zostać i że wszystko jest OK.
Wszystko skończyło się dobrze i gość okazał się nawet miły.
No ale trzeba będzie jednak na jego kawałku granicy (ok. 15m) posadzić jednak coś szybkorosnącego i zielonego cały rok, bo raczej nie będziemy gorącymi przjaciółmi. Reszta sąsiadów bez zarzutu.
Teraz dopiero zdałem sobie sprawę ile trzeba będzie nawieźć ziemi.
Jeeeezu jak ta działka jest duża.
cdn...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia