Nurniego dziennik
Przez ostatnie dni budziłem się ze 100 tonowym kamieniem na piersi.
A to, że się spuźnię, że o czymś zapomniałem, jak gadać z ekipą, a może nie gadać tylko od razu do kierownika lub inspektora.
Nie wiem czy to normalne było, ale na szczęście już powoli znika i dzisiaj obudziłem się tylko z lekkim "głazikiem" na pierwsi więc nabrałem głęboko powietrza w płuca i rwę się do wstawania a tu 3:40 AM. No puściło ale chyba nie do końca .
Czy wszyscy mieliście taki objaw na samiutkim początku robót? Ciekawe. A może to jakaś odmiana stresu początkowobudowlanego?
Ławy wykopane i niestety pojawiła się wnich woda. Trza będzie pompować. Na dodatek jednak natrafili na drenaż i trzeba będzie go pociągnąć pod domem normalną rurą kanalizacyjną coby nie namaczać gruntu pod domem wodą z drenażu.
W poniedziałek przyjeżdża stal, strzemiona i ruszają ze zbrojeniem.
Dziś opijemy fundamenciki winkiem czerwonym, greckim o nic nie znaczącej (dla mnie) nazwi Imiglikos. Ja czerwone, żonka białe, lub odwrotnie.
cdn...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia