Nurniego dziennik
O dzisiaj to był ciekawy dzień.
1. Najpierw dzwoni Pani z Multibanku, że już prawie możemy podpisać umowę, tylko musimy dostarczyć te dokumenty, które żoneczka dostarczyła tydzień temu. Na myślałem, że szlag mnie trafi . Ta co zaczęła jest na urlopie, ta co prowadziła nie może znaleźć, a teraz ta pierwsza wraca do punktu wyjścia. Najpierw zadzwoniłem do Expandera i opieprzyłem człowieka po to, żeby on opieprzył tych w banku. Potem zadzwoniłem do Pani nr 1 i powiedziałem, że ma czas do końca dnia a potem idę do BPH (bo z nimi równolegle prowadziłem negocjacje). Pani nr 1 z Multibanku zadzwoniła po godzince i zaprosiła nas na podpisanie umowy i, że jest już komplet dokumentów, a jaka była milusińska, kurna.
2. W międzyczasie powitałem ekipę od murowania, na szczęście ta na którą się umawialiśmy z panem Romanem, szeryfem. Chłopaki bystre, poustalaliśmy poziomy i takie tam różne. Są OK. Ale okazało się, że nie zauważyłem w kosztorysie braku wysypania fundamentów piaskiem i chudziaka na gruncie. Niech to szlag. Jutro muszę pogadać z tym szeryfem bo dla mnie to było takie oczywiste jak 2 x 2. A jak nie uda się wynegocjować dobrej ceny to będą zapieprzać bo glinie, aż zmiękną.
3. No i wracając z żoneczką i "rekinem" do domu pan z Rybnika ze środkowego pasa zjechał na prawo (we mnie) i mam skasowany lewy bok. Czekaliśmy na niebieskich pół godziny i po wymianie dokumentów i formalności wróciłem po 2 godzinach do domu. Stało się to 500 m od domu więc połowinka z dzieckiem wrócili piechtą. Trochę żal było mi tego gościa bo on miał bardziej skasowane autko, od 4 godzin jeździ po stolicy i nie może na Białystok wyjechać i jeszcze ten dzwon. Jego żonka też była ledwo żywa. A jeszcze mu mandat wlepili. No cóż bywa. Jeszcze jak odjeżdżałem to mnie przepraszał. Mili ludzie tylko okoliczności nieciekawe.
Przynajmniej wytłumaczyłem mu dokładnie jak jechać, aby tym razem już dobrze trafić. Nawet plan Warszawy mu dałem, żeby już na pewno nie zabłądził. Może przynajmniej będzie pozytywnie myślał czasami o warsiawiakach.
cdn...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia