Dziennik Anuli i Pawła
Jesli ktoś zna książkę pod tytułem "Jajko i ja" to informuję, że czuję się jak autorka którą męczyła sama mysl o pracy która trzeba było codziennie wykonać. A na dodatek ona w przeciwieństwie do mnie była osoba niezwykle pracowitą. Jak patrzę na to co się dzieje wokół domu to robi mi się niedobrze. Co gorsza przy moim młodszym dziecku należy porzucić wszelką myśl o pracy tak długo jak długo jest ono przytomne. Tak więc pozostaje mi albo wynajęcie obcej siły do działki albo do dziecka (pani opiekunka która zajmuje się tym gagatkiem od poniedziałku do piątku kategorycznie odmawia pracy w sobote twierdzac że musi odpocząć, prawdę mówiąc nie dziwię się).
Mamy już częściowo gaz tzn. mamy skrzynke w ogrodzeniu i gaz doprowadzony do kotłowni. Panowie zadzwonili w sobotę o 9 rano z informacja że własnie stoja pod domem i czy jest tu gdzies klucz. Jak słyszę takie teksty to zastanawiam się kto z nas jest nienormalny. Poinformowałam więc pana spokojnie że klucz wisi na gwoździu przy furtce i żeby sobie otworzył po czym zapytałam go czy upadł na głowę. Dlaczego nie przychodzi im do głowy uprzedzic mnie o takich rzeczach?!? (pytanie czysto retoryczne). W rezultacie w panice spakowałam rzeczy oraz dzieci do samochodu i pognałam na budowę (mąż jak zwykle przy takich okazjach bawił na wyjeździe integracyjnym w Zakopanem
Mamy wiec tę sprawę częściowo z głowy. Koszt 2150 PLN
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia