Dziennik Anuli i Pawła
Tak długo zaniedbywałam dziennik że myslałam że go juz nie znajdę. Sporo się działo ale miałam inne rzeczy na głowie. Do sukcesów nalezy zaliczyc fakt że mamy juz piec z zasobnikiem oraz grzejniki (wszystko zamontowane), podobno mamy juz gaz w instalacji i wode w rurach. Sprawdzić się tego nie da bo piec jeszcze nie jest uruchomiony no i nie mamy jeszcze nawet kawałka kranu.
Ponadto mamy drzwi garażowe, segmentowe, z napędem. Wszystko byłoby cacy gdyby nie fakt że po zamontowaniu tych drzwi okazało się że ich kolor nie jest taki jak myslałam. I dzieki temu mamy juz na elewacji niezłą pstrokaciznę: okna mahoń, drzwi pseudo mahoń(oczywiście zupełnie inny niż okna) oraz drzwi garażowe - niestety najbardziej odpowiednie określenie to sraczkowaty. Wygląda to bardzo średnio, ale Paweł obiecał się zastanowic co z tym zrobić.
W temacie ogród nic się nie dzieje, powoli wszystko zarasta usychającym w tej chwili zielskiem, a po ostatnich wichurach krajobraz urozmaiciły walające się wszędzie kawałki styropianu. Nie wiem nawet kiedy będę miała siłę żeby cos tam zrobić. Chwilowo dopadło mnie zmęczenie i pesymizm co ma bezpośredni związek ze stanem konta (topniejącym) oraz brakiem snu (młodszy syn). Mam nadzieję że mi to przejdzie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia