Nurniego dziennik
02.10.2006
Troszku długo nie pisałem, ale sezon urlopowy w firmie zwalił mi na łeb więcej roboty niż normalnie więc nie było czasu.
Na dzień dzisiejszy ogrodzenie zrobione (całe, bo miała być tylko brama i furtki) i wszystko po "fahofcu" Przemku poprawione i działa. Panowie przyjechali z gotowymi przęsłami (wcześniej) obmierzonymi i w jeden dzień wszystko zrobili. Tak więc na noc możemy się już zamknąć w naszej twierdzy. Całość będę musiał jeszcze dopieścić po swojemu (głównie, wcześniejsze elementy bramy, bo przęsła są OK) szlifierką i pomalować.
Apropo's malowania. Kupiłem farbę, która po pomalowaniu daje taką matową i szorstką powierzchnię. Spróbowałem pomalować i się świeci. No to czytam dokładnie instrukcje a tam stoi napisane (powinni to drukować mikrodrukiem - barany), że tę farbę zaleca się nakładać natryskowo . Swoją drogą to powinienem dokładniej przeczytać instrukcję malowania. Dobrze, że sąsiad ma kompresor więc tylko muszę kupić pistolet, ale to na szczęście niewielki wydatek. Trzeba tylko kupić pistolet z regulacją szer. strugi żeby zbyt dużo farby nie zmarnować.
Niestety brama po "wyczynach" byłego fahofca za lekko nie chodzi więc trzeba będzie w miarę szybko kupić i zainstalować napęd do bramy.
Tydzień temu wziąłem sobie urlop (teraz moja kolej ) coby trochę robotę podciągnąć - brama, ogrodzenie, malowanie itp. A na drugi dzień choróbsko mnie "rozwaliło" i trzyma do dzisiaj. Szlag !!!
Najgorsze, że przebiega beztemperaturowo a ledwo żyję. Za to nos i gardło jest w stanie krytycznym. Co chcę coś zrobić to jestem zlany potem, więc przy pracy wyglądam jak leniwiec w chwili odpoczynku
Tynkowanie zewnętrzne - jeszcze nie przyjechali. Powoli zaczynam obmyslać plan okrutnego mordu zakończonego zakopaniem w ogródku. Oczywiście jak przyjadą (kiedyś) i robotę skończą.
Zdjęć nie załączę, na razie, bo kabelek do kompa został w firmie.
PS.
Jako zagorzały fan TopGear mam nadzieję, że chomiczek (Hammond) po "zrolowaniu" wyzdrowieje i program dalej będzie kontynuowany - na razie jest zawieszony. Swoją drogą to trzeba leciutko pod dekielkiem mieć "nie tego" żeby jeździć samochodem z napędem odrzutowym prawie 500km/h. Prędzej czy później to musiało się tak skończyć.
...cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia