Nurniego dziennik
07.07.2009
Trochę było zawirowania - bo synu z jednego obozu na drugi, wiecie jak to jest
Ale przy najmniej z pierwszego ma już stopień "żeglarza jachtowego".
Teraz poleciał sobie "odpocząć".
A my, cóż, kierat - jak zwykle.
Prawie już kończę z teściem odświeżanie jego domu - myślałem, cholera, że szybciej to zejdzie. Generalnie całość już odmalowana, wizerunek zmieniony więc może, łatwiej mu będzie znieść stratę, oby.
W sobotę wszyscy, jako sąsiedzi, zorganizowaliśmy święto ulicy - bo już skończona. Każdy wysatwił przed domem poczęstunek i całą "watachą" wędrowaliśmy od chaty do chaty, pijąc, jedząc i wzajemnie się poznając.
Rewelacja !!!
Dwa dni nie mogliśmy dojść do siebie
Owocna to była integracja, bośmy się wszyscy poznali (a wiele osób jeszcze nie znałem) i jakoś tak fajniej "na ulicy" się zrobiło.
Dzieci się też bardziej poznały to i ognisko dla nich wczoraj na wolnej działce było, tylko deszcz wszystko przerwał.
Tak więc, jak widać, na czas rewitalizacji chałupy teścia - u nas wszystko stanęło.
...cdn
1 komentarz
Rekomendowane komentarze